Jakoś tak trudno nie odnieść się do tego co zostało powiedziane we wtorkowym Magazynie Żużlowym Radia Zielona Góra. Chodzi konkretnie o słowa Marka Cieślaka dotyczące Jasona Doyle’a. Jest to niewątplwie część całej epopei dotyczącej ucieczki liderów i rozkładu drużyny Falubazu. Epopeja jest zresztą bardzo popularna i nieźle się sprzedaje, więc tworzy się kolejne odcinki, które co prawda niczego nie wnoszą, ale za to trzymają odpowiednio wysoki poziom napięcia.
Marek Cieślak mówi w rozmowie z red. Noskowiczem mi.in, że Jason cały czas powtarzał „Fucking Toruń”, że zostanie w Zielonej Górze jeśli pan Marek zostanie, itd. I nagle, nie wiadomo skąd, pojawia się jakieś kręcenie, unikanie odpowiedzi, a właściwie unikanie w dużo szerszym kontekście. Portale branżowe zacierają ręce publikując coraz to nowsze artykuły przekonujące, że Doyley jest już dogadany w Toruniu, że dał słowo, itd. I co dalej? Cóż, sprawa nie jest łatwa, bo tak naprawę jako kibice niczego nie wiemy i jesteśmy skazani na ludzi, którzy być może wiedzą tyle samo, ale grają rolę źródła wiedzy. Tak na marginesie, to wcale nie zdziwiłbym się, gdyby „ci, którzy wiedzą” zostali wykorzystani do dezinformacji. I to zarówno ze strony klubów, jak i ze strony zawodników. Coś ktoś im powie, coś podsłuchają, a resztę sobie dopowiedzą. Założę jednak, że faktycznie Jason opuści Falubaz i podpisze kontrakt w innym klubie (konkretnie w Toruniu), do czego ma zresztą pełne prawo.
Nie mam zamiaru zajmować się głosami typu „zdrajca”, „sprzedawczyk”, itd, bo one niczego nie wnoszą, choć niewątpliwie na tych negatywnych emocjach można bardzo wiele zarobić. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedną rzecz. We wszystkich tekstach jest z góry założenie, że Doyle coś obiecał i nie dotrzymał słowa. A może trzeba spojrzeć z drugiej strony. Jeśli Australijczyk rzeczywiście opuści Falubaz, to może warto wtedy byłoby zastanowić się co takiego zmieniło się w klubie, że on zdecydował się odejść? Czy chodzi tylko i wyłącznie o wysokość kontraktu? Każdy medal ma dwie strony. Pragnę także przypomnieć, że rok temu obiecał, że podpisze kontrakt i podpisał.
Przyznam, że nie podobała mi się część wypowiedzi M. Cieślaka dotycząca tego, że po słabym sezonie 2015 nikt Jasona Doyle’a nie chciał, że Falubaz dał mu szansę, że on się tu odbudował, a nawet, że się u nas rozwinął. Myślę, że trochę za daleko to całe rozumowanie zaszło. Ja rozumiem, że pan Marek może mieć żal czy pretensje o tegoroczne półfinały (choć chyba nie tylko Doyle’a powinny one dotyczyć), ale przypisywanie sobie (jako klubowi) rozwoju gościa, który ma 32 lata i od dwunastu lat zapierdala w Anglii na to, żeby prezentować to co prezentuje, to chyba lekka przesada. Czego Doyle nauczył się w Zielonej Górze? Porównując angielskie i szwedzkie tory do naszych wali – w ogromnej większości prostych technicznie, twardych i suchych – pytam się jeszcze raz: czego Jason Doyle nauczył się w polskiej lidze?