Falubaz meczem z Unią Tarnów zakończył rundę zasadniczą. Na razie nie wiadomo jeszcze z kim pojedziemy w play-offach, ale to w gruncie rzeczy nie ma żadnego znaczenia. Jeśli myśli się o strefie medalowej, to trzeba wygrywać z każdym.
Trochę wbrew opiniom o wczorajszym pojedynku napisałem, że poza kilkoma wyścigami z toru wiało nudą. Dziś od Kamila Kawickiego (oczywiście za pośrednictwem radia, a nie osobiście) dowiedziałem się, że był to najlepszy tegoroczny mecz na W69. Rzeczywiście było kilka mijanek. Jeśli dobrze policzyłem było ich pięć. Nie widziałem ostatniego wyścigu, ale nie zmienił on raczej diametralnie tej statystyki. Wszystkie skuteczne ataki polegały na odważnym wejściu pod łokieć. Fajnie, tylko najczęściej po ataku na drugim okrążeniu następował odjazd i emocje się kończyły. Było kilka biegów z jazdą w kontakcie, ale bez możliwości wyprzedzenia przeciwnika, który dobrze pilnował kilkumetrowy pas toru przy krawężniku. Tak naprawdę, to większość owych mijanek była wynikiem mniejszego lub większego błędu. Nie mam oczywiście pretensji do zawodników, a do osób odpowiedzialnych za stan toru, a w zasadzie za pomysł jego przygotowywania. Mecz był o pietruszkę, można więc było spróbować czegoś innego. Szkoda, że tak trudno przeforsować w naszym klubie rzeczy oczywiste. Może chociaż na finał IMP nawierzchnia pozwoli na normalną walkę.
Od K. Kawickiego dowiedziałem się także, że kluby umówiły się, że w miejsce seniorów startujących w Vojens pojadą juniorzy. Tymczasem goście wykorzystali nowy pomysł na zstępstwo zawodnika. Mieli do tego prawo, ale zysk dla drużyny pomimo zdobycia bonusa jest mocno wątpliwy. Dziwię się, że nie wypróbowano Patricka Hougaarda. Byłaby to inwestycja na przyszłość, a teraz trener Wardzała dalej kisi się w dotychczasowym składzie, który jest po prostu słaby. Jeśli jest ten nowy punkt w regulaminie, to powinien on być skuteczniej egzekwowany przez centralę. Zawodnik nie może wystartować w meczu ligowym z powodu rozgrywek międzynarodowych – od razu obligatoryjnie jest wprowadzane zastępstwo zawodnika. Uniknęlibyśmy kilku niepotrzebnych powtórek meczów. Myślę, że spokojnie można było rozegrać mecz we Wrocławiu. W obu drużynach zabrakłoby po jednym uczestniku finału DPŚ i siły obu ekip byłyby równo osłabione. Tutaj dochodzi oczywiście absencja Jasona Crump, a le Australijczyka i tak miało przecież zabraknąć w pierwszym terminie. Zapewne powtórka zaplanowana zostanie na niedzielę ze względu na spodziewaną większą ilość kibiców, co przekłada się na lepszy wynik finansowy. Tutaj nieco inaczej postąpiły kluby z Bydgoszczy i Częstochowy, bo pojadą w czwartek. Al dla finansów Polonii nie ma to większego znaczenia. W końcu to czy będzie tysiąc czy tysiąc dwustu kibiców finansowo jest niemal bez różnicy.