Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, które udało mi się zrobić podczas niedzielnego meczu pomiędzy Falubazem Zielona Góra a Stalą Gorzów.
Sam wynik mnie, jak pewnie wszystkim kibicom Falubazu, dał ogromna satysfakcję i to z dwóch powodów: po pierwsze wygraliśmy w końcu mecz, po drugie Gorzów w końcu przegrał. Wiem, że to nie po chrześcijańsku, ale jednak porażki Stali sprawiają mi wielką frajdę. Czekałem na reakcję prezesa Stali, który znany jest z bardzo emocjonalnego wyrażania swoich emocji. Tym razem nie było go na stadionie, więc wypowiedź ukazała się później, przefiltrowana jednodniowym oczekiwaniem. Przyznam, że troszkę pan Władysław mnie zaskoczył dość obiektywną oceną tego, co jego zawodnicy zaprezentowali na zielonogórskim torze, nie oszczędzając nawet swoich liderów, którzy rzeczywiście tego dnia nie wypełnili swojego zadania, praktycznie nie nawiązując walki po przegranym starcie. Prezes Stali stwierdził także, że tor był taki sam dla wszystkich, co stało w sprzeczności z narzekaniami Tomasza Golloba, który najchętniej złożyłby doniesienie do prokuratora za próbę zamachu na jego życie. Ciekaw jestem co powie nasz najlepszy żużlowiec po meczu w Lesznie, gdzie nawierzchnia będzie już ekstremalnie przyczepna. Może od razu przyjedzie ze swoim prawnikiem i po nieudanym wyścigu złoży pozew.
Ciekawą rzecz powiedział trener Falubazu, który przypomniał, jak to obecny coach Stali Czesław Czernicki przygotowywał tory. Sam miałem okazję zobaczyć tę technikę w Pile. Kiedy tam przyjechałem na ok. 1,5 godziny przed meczem okazało się, że nad stadionem panuje jakiś dziwny mikroklimat. Mimo iż nie spadła ani jedna kropla deszczu, tor był jednym wielkim zbronowanym błotem. Potem dopiero wyjechał sprzęt, który miał to coś, co było dziwną postacią nawierzchni żużlowej doprowadzić do jako takiego stanu używalności. Ekipa z Piły przegrała wówczas wysoko, a sami zawodnicy gospodarzy nie wyglądali na szczęśliwych, że muszą na takim torze się ścigać. Sam CzeCze utrzymywał, że nawierzchnia jest bardzo specyficzna i nie da się jej inaczej przygotować. Zresztą starsi kibice pamiętają zapewne jak przygotowany był do jazdy tor w Zielonej Górze podczas pamiętnego sparingu z Unią Leszno, rozpoczynającego sezon ’93. Skutki okazały się tragiczne. Kto był wówczas trenerem Morawskiego Zielona Góra przypominać nie muszę, a przecież był to tylko mecz towarzyski, w którym wynik podobno nie jest najważniejszy. Straciliśmy wówczas dwóch zawodników, jednego niestety na zawsze…
Może trochę mnie poniosło, ale te obiekcje do toru ze strony trenera Stali mnie zdenerwowały. Po co było pompować balonik pod tytułem „jedziemy do ostatniej drużyny”. Sami są sobie winni, tylko trzeba umieć przyjąć porażkę na klatę i jechać dalej. Tak na marginesie, to Tomasz Gollob we wtorek w Szwecji przywiózł tylko 4 oczka. Ciekawe kto był winny, że tak słaby wynik osiągnął? Pewnie wszystko było zrobione przeciw niemu. Szkoda słów. A niech się teraz ugotują we własnym sosie. W niedzielę jadą do Torunia i, jak spora część kibiców spoza Gorzowa, będę trzymał kciuki, żeby Unibax mocno sprawdził aktualną formę Stali.