Pilzno
Plochodrážní stadion Plzeň - Bory
Univerzitní ulice 15
Długość: 365 m
Szer. na prostych: 10 m
Szer. na łukach: 15 m
Tor w Pilźnie odwiedziłem raz – było to w 8 maja 2017 roku, a okazją był Międzynarodowe Mistrzostwa Czech Par. Ten rok był bardzo ważny dla miejscowego klubu, bowiem problemy organizacyjno-finansowe postawiły pod znakiem zapytania istnienie tego ośrodka. Trzeba zaznaczyć, że jest to jednak ważny ośrodek bowiem Pilzno jest jednym z największych miast w Czechach. Ostatecznie klub w Pilźnie przetrwał, a na obiekcie rozgrywane są także imprezy rangi europejskiej, choć tutejsza infrastruktura do specjalnie imponujących nie należy.
Jadąc na zawody, przed samym Pilznem wjechałem w oberwanie chmury i byłem przekonany, że zawody będą odwołane. Okazało się jednak, że chmura jakimś cudem nie obdarowała tego terenu swoim opadem. Cały teren przewidziany dla kibiców wtedy był trawiasty, a jednak choć samochód był mokry, to buty były suche. Szczerze mówiąc, nie rozumiem jak to było możliwe.
Będąc tutaj nie po prostu wypada choćby na chwilę zajrzeć na tutejszą starówkę, bo to miasto zdecydowanie jest tego warte. Akurat podczas pobytu był dzień ustawowo wolny od pracy – dzień zakończenia II wojny światowej w Europie. Podczas prezentacji zawodnicy wyjeżdżali w amerykańskich samochodach, bowiem to właśnie Amerykanie, a nie Rosjanie, wyzwolili to miasto. Mimo to Pilzno, jako miasto czechosłowackie, weszło w obszar zarządzany przez Józefa Stalina.
Po dojechaniu na miejsce, czyli w okolice stadionu, nie było łatwo znaleźć miejsca do zaparkowania. Kupiłem bilet i program w kasie pamiętającej zdecydowanie lepsze czasy, a po przejściu przez bramę wszedłem na ogromny teren, którego dolnym elementem był tor żużlowy. A teren jest ogromny i wręcz komicznie wyglądała garstka ok. 200 kibiców wobec wielkości terenu, który można nazwać trybunami.
Warto podkreślić, że w miejscowej drużynie wystąpił Jason Doyle, wówczas zawodnik Falubazu Zielona Góra. Człowiek, który miał w poprzednim sezonie zostać mistrzem świata, ale wszystko zepsuł mu katastrofalny wypadek podczas rundy SGP w Toruniu. I mimo wszystko, choć znów walczył o tytuł mistrzowski, to jednak zdecydował się na występ na torze zupełnie nieznanym. I choć wygrał w finale, to jednak nie zdobył złota w Pilźnie, bo kolega z drużyny przyjechał ostatni. I to jest też swego rodzaju niezbyt pomyślny fenomen, że nawet osoba tak znaczna w światowym żużlu w ogóle nie wpłynęła na frekwencję. A jednak klub przetrwał.