Pierwszy poważny tegoroczny wyjazd można uznać za zaliczony. Właśnie wróciłem z Vojens, gdzie wspólnie z moim Chrześniakiem oglądaliśmy duńskie eliminacje MŚ/ME. Dużo było przygód podczas jazdy, bo kiedy wydawało się, że spokojne zdążymy, na niespełna 100 km przed celem wyprawy trafiliśmy w korek spowodowany robotami drogowymi przed mostem nad Kanałem Kilońskim. Ostatecznie zdążyliśmy na powtórkę pierwszego wyścigu.
Bardzo dobrze ogląda się zawody z wysokości wału na pierwszym łuku. Zwłaszcza, gdy w tle widzi się zachodzące słońce. Załączam kilka zdjęć tego widoku. Na pewno jedno z nich będzie kandydatem do przyszłorocznego kalendarza.