Przeczytałem rozmowę z Prezesem Zarządu Ekstraliga Żużlowa sp. z o. o., która ukazała się na SF i zyskała zaskakująco dobre oceny, jako bardzo wartościowa w treści. Jednak z treści tegoż wywiadu prezesi ekstraligowych klubów ukazują się jako chłopcy w krótkich spodenkach, żywcem wyciągnięci z książek Edmunda Niziurskiego, albo z serii o Mikołajku. Niby dorośli i odpowiedzialni ludzie, którzy ustalają coś, a potem czekają na pierwszego, który się wyłamie, żeby zrobić to samo i czuć się usprawiedliwionymi. Niczym uczniowie z pobitymi oczami i nosami zawleczeni do dyrektora, tłumaczący się w stylu „bo on zaczął”. A przecież ci chłopcy w krótkich spodenkach decydują o coraz większym kryzysie żużla jako dyscypliny.
Przez pewien czas nie mogłem zrozumieć argumentów z wywiadu dotyczących zawodników, którzy wymuszają podwyżki i zgarniają dla siebie całe profity wynegocjowane przez EŻ. Przecież żadna inna liga nie jest w stanie dać żużlowcom nawet połowy tego co zarabiają w Polsce, więc czym żużlowcy mogą szantażować klubowych prezesów? Dlaczego W. Stępniewski rozważa grożenie lidze angielskiej „opcją atomową” z czwartkowymi meczami 2. Ekstraligi? Dlaczego EŻ w ogóle przejmuje rozgrywki dawnej 1. ligi? To wszystko jest nielogiczne.
Domyślam się, że jest wąska grupa ludzi zarabiających na speedwayu okrągłe sumy. I w końcu pod prysznicem dotarło do mnie. Eureka! Spojrzałem na to od drugiej strony. EŻ wprowadza coraz bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące zachowania żużlowców, a kluby, z najwyraźniej z akceptacją EŻ i PZM, zadłużają się po uszy, żeby zapłacić zawodnikom nie tyle za kontrakty, co za… milczenie. Nie można pozwolić im odejść, bo nie będzie nad nimi kontroli. A ci złośliwi żużlowcy zaczęli uciekać do 1. ligi, gdzie tych ograniczeń nie było i mogli mówić co chcieli (wpisuje mi się w tą teorię pożegnanie M. Jabłońskiego). Inni zaczęli niemal masowo, w porównaniu z wcześniejszymi latami, podpisywać kontrakty w Anglii, co może być nie tyle chęcią odzyskania radości z jazdy (to też jest ważne), co sposobem na zrobienie na złość i jednocześnie walką o podwyższenie kontraktów w Polsce. Zobaczymy ilu z nich zrezygnuje z tychże angielskich kontraktów w trakcie sezonu.
Gdyby w EŻ wszystko działało prawidłowo i przede wszystkim normalnie, to na zawodników nie nakładano by regulaminowych kagańców. A cóż jest tam takiego tajemniczego? Może cała ta telewizyjno-marketingowa i ponoć profesjonalna machina trzyma się tak naprawdę na taśmie klejącej i trytytkach? O słowie honoru tam raczej nie co mówić…