Kupiłem na OLX „Skarb kibica” z 1988 roku, bo mój gdzieś się zapodział. To bardzo ważne wydawnictwo w moim życiu. Przed rozpoczęciem sezonu żużlowego w 1988 kupiłem wydanie specjalnie krakowskiego „Tempa” pod nazwą „Skarb kibica”. Wewnątrz zawarte były wszystkie informacje potrzebne kibicowi ligowemu. Nie wiem czy wówczas byli inni kibice.
Na ostatniej stronie tej gazety było zdjęcie. Strasznie marnej jakości, bo taka była wówczas jakość podobnych wydawnictw, a do tego zrobione w nocy. Kiedy patrzę na nie dzisiaj niewiele potrafię tam dostrzec. Gdy kupiłem to „Tempo” miałem 14 lat. Znałem wtedy tylko zielonogórski stadion, nie miałem okazji widzieć jeszcze niemal żadnego zawodnika zagranicznego, nie licząc meczu Falubaz – Wimbledon Dons i juniorskiego meczu Polska – Dania, które zostały rozegrane bodajże w 1981 roku. To zdjęcie było wówczas dla mnie tak wyraźne. Zobaczyłem na nim wielki żużlowy świat. Tor żużlowy, na którym w nocy można rozgrywać zawody. Oświetlenie wokół band wyglądało nieziemsko.

Zapamiętałem to zdjęcie. Miałem je w głowie przez wiele, wiele lat. Nie pamiętam czy byłem w stanie wtedy marzyć o zobaczeniu takiego obiektu, skoro absolutnie poza moim zasięgiem było Leszno.
Pierwsza połowa lat 90-tych była pod wieloma względami dużo trudniejsze niż 80-te. Przynajmniej dla mnie. Tak naprawdę nie wiedziałem wówczas, że można gdzieś wyjechać, więc ciężko było marzyć. Coś zmieniło się w 1997 roku, gdy po raz pierwszy pojechałem z kumplami pociągiem do Leszna. Na mecz Falubazu.
I w sumie nie wiem jak to się stało, że zacząłem wyjeżdżać – najpierw jako pasażer i bierny uczestnik, potem bardziej świadomie, a w końcu sam zostałem organizatorem własnych żużlowych wycieczek.
I w końcu, po 35 latach od zobaczenia zdjęcia toru w Vojens w „Skarbie kibica” stanąłem na wale tego toru i zrobiłem podobne zdjęcie. Spełniłem w ten sposób swoje marzenie, choć kiedyś nawet nie wiedziałem, że można o nim marzyć.


