Mimo, że oficjalnie wolno prowadzić rozmowy z nowymi zawodnikami dopiero od grudnia, to negocjacje idą pełną parą, a żeby było śmieszniej, można o nich spokojnie czytać w serwisach informacyjnych. Nie wiem po co jest ten przepis, skoro nikt go nie egzekwuje.
Wiemy już dość sporo, choć żaden z klubów ekstraligowych nie ma jeszcze zamkniętego składu. Obecnie walka idzie o Andreasa Jonssona i Rune Holtę. W obu przypadkach jednym z możliwych rozwiązań jest przejście do Falubazu. Tak naprawdę nie wiem na ile te negocjacje są prowadzone na serio, a na ile mają tylko uszczuplić budżety lub zdenerwować prezesów innych klubów. Tak prosto mówiąc, mam wrażenie, że prezes Robert Dowhan trochę podsyfia. Z tego co wszyscy wiemy w zielonogórskim klubie mamy obecnie (choć jeszcze nieoficjalnie) czterech seniorów i jednego juniora. Rozumiem, ze jeśli nie uda się pozyskać żadnego z wyżej wymienionej dwójki, to w grę będzie wchodzić przedłużenie kontraktu z Nielsem Kristianem Iversenem, który w takim przypadku będzie mógł mieć zapewnione starty.
Założę jednak, że rozmowy są na serio. Wówczas trzeba się zastanowić nad tym, kogo szukamy. W zakończonym sezonie zabrakło nam prawdziwego lidera. Jeśli takie będzie kryterium, to w zasadzie Jonsson odpada, bo on może stanowić co najwyżej wsparcie dla tych, których mamy, natomiast raczej nie weźmie na swoje barki ciężaru odpowiedzialności w najważniejszych momentach. W przypadku Holty można mieć nadzieję, że taką funkcję będzie pełnić. Teraz ciekawostka. Obaj spotkali się w XV biegu meczu, który decydował o spadku z ekstraligi. Pojedynek wygrał Rune Holta i dzięki niemu Włókniarz utrzymał się w najwyższej klasie rozgrywkowej, a Polonia Bydgoszcz pożegnała się z nią. Wiem, że jest to tyko jeden przykład, ale pokazuje różnicę w mentalności obu żużlowców. AJ, jak cały szwedzki żużel, zatrzymał się w rozwoju i trudno spodziewać się wielkiego przełomu.
Polskim Norwegiem interesuje się także Unibax Toruń. „Anioły” na gwałt potrzebują solidnie i równo punktującego zawodnika, bo choć ich skład jest niezły, to jednak straszliwie chimeryczny. Cóż z tego, że któryś z gwiazdorów raz przywiezie 12 punktów, jeśli w następnym meczu zdobędzie ich dwa albo trzy. Dlatego motywacja torunian jest chyba większa niż nasza. Ciekaw jestem jak to się skończy, bo przecież żaden z tych klubów nie uczestniczy w szaleńczym wyścigu „kto da więcej”. Jeśli chodzi o Jonssona, to oficjalnie o jego podpis zabiegają także Unia Tarnów oraz Włókniarz Częstochowa. Z „Jaskółkami” jest dość dziwna sytuacja. Nie ma tam raczej problemów finansowych, a jednak jakoś zagraniczne gwiazdy omijają tę drużynę szerokim łukiem. Ostatnim, który dał im kosza był wcześniej wspomniany Rune Holta. Natomiast częstochowianie raczej nie wchodzą w grę, bo klub stracił wiarygodność już jakiś czas temu. Kłopoty finansowe skutecznie utrudniają pozyskanie wartościowego zawodnika.
Teraz wypada przypomnieć, że na rynku jest jeszcze jeden zawodnik – Fredrik Lindgren. Tylko gdzie on może pójść? Z powodów finansowych raczej odpadają Częstochowa i Wrocław. Jak można było dowiedzieć się w zeszłym tygodniu w Radiu Zielona Góra, jeden z zawodników Betardu (konkretnie Maciej Janowski) nie ma jeszcze spłaconych należności. Skoro klub nie rozliczył jeszcze tego sezonu, to wątpię żeby Fredi tam poszedł. Z powodu wykorzystania limitu zawodników z cyklu SGP w grę nie wchodzą Leszno, Gorzów, Rzeszów i Toruń (w przypadku zakontraktowania Holty). Zostają więc Tarnów lub… Zielona Góra. Skoro nie bardzo pali się do jazdy u nas, to za bardzo nie ma już wyboru. Ale przecież w Tarnowie są już Martin Vaculik, Sebastian Ułamek, Bjarne Pedersen, a wydaje się, że sternicy klubu zrobią wiele żeby zatrzymać Krzysztofa Kasprzaka. Jeśli więc dojdzie tam Jonsson, to dla Lindgrena zabraknie już miejsca.
Tu właśnie dochodzę do pewnej kwestii, nad którą się zastanawiam. Czy to wszystko co napisałem wyżej jest rzeczywiście chęcią pozyskania nowego zawodnika do Falubazu czy też próbą stworzenia sztucznego zamieszania w celu odwrócenia uwagi działaczy tarnowskich i ewentualnie toruńskich od Fredrika Lindgrena, a tym samym zmuszenie Szweda do zaakceptowania nowych, zapewne mniej dla niego korzystnych, warunków. Pewnie musimy jeszcze poczekać niecały miesiąc i wszystko będzie wiadome. Tak więc oby do grudnia.