Regulamin ponad wszystko, także ponad sport

W nocy z czwartku na piątek wróciłem z rodzinnego wyjazdu wakacyjnego. Drugi raz zrobiliśmy sobie objazdówkę po wybranym fragmencie Polski, bo uważam, że nasz kraj jest na tyle ciekawy, że warto go poznawać o pokazywać dzieciom i gdzieś w tym wszystkim przemycić informacje o historii Polski, która jest naprawdę ciekawa.

Tak mam od jakiegoś czasu, że choć żużel wolę oglądać na torach zagranicznych, to jednak wyjazdy rodzinne organizuję w Polsce. Pomimo wielu rzeczy, które mnie tutaj irytują uważam, że warto pokazywać Polskę dzieciom i próbować przy okazji opowiedzieć im co nieco o historii. Tym razem pojechaliśmy może nie jakoś specjalnie daleko, ale za to w miejsca, które były ważne w procesie tworzenia się państwa Piastów, z którego potem powstała Polska. Sam się zaskoczyłem, że informacje jakie można „wydobyć” z tego co odkopano mogą być tak ciekawe. Dla mnie szczególnie ciekawa była rozmowa w Gieczu z panią archeolog, będącą absolutną pasjonatką tego co robi. Jeśli dobrze zrozumiałem, bo jednak mój poziom wiedzy nijak nie przystaje do wiedzy pani archeolog, to dane jest jej uczestniczyć w odkrywaniu (i to w dosłownym sensie) tego wszystkiego, co w jakiś sposób zostało kiedyś niejako wykasowane z naszej historii. To temat na inny artykuł, co nie zmienia faktu, że informacje, do których dosłownie dokopują się naukowcy, niekoniecznie są zgodne z tym, czego uczono nas w szkole. Z Wielkopolski udaliśmy się na północ (Biskupin, Wenecja, Szubin, Bydgoszcz, Toruń, Malbork), żeby wylądować na kilka dni w najdalej wysuniętym na północ miejscu Polski.

Po powrocie do domu i odespaniu podróży zasiadłem przed telewizorem w celu obejrzenia meczu GKM – Falubaz z nadzieją na zobaczenie dobrego żużla i walki charakterystycznej dla toru w Grudziądzu. Okazało się jednak, że walki było jak na lekarstwo, bo goście na podstawie jakichś zapisów regulaminowych wymusili na arbitrze takie przygotowanie nawierzchni, które kompletnie wyłączyło z użytku to co, w tym torze jest najlepsze, a tym samym jest największym atutem gospodarzy. Wynik był na styku, ale mijanki były towarem mocno deficytowym. Czy naprawdę o to chodzi w ekstraligowym tzw. żużlu? Przypomniałem sobie, że niespełna miesiąc wcześniej rozmawiałem w Krośnie z wychowankiem miejscowego klubu, który z pewnym zniechęceniem mówił o tym, że coraz mniej jest ścigania i walki. Jako przykład toru, gdzie coś się dzieje podał właśnie Grudziądz. Po piątkowym spotkaniu chyba nawet ten obiekt będzie musiał powoli wykreślić z listy.

Nie chcę winić gości, bo to nie oni podjęli decyzję o zmianie przygotowania toru. Gospodarze dali ciała, bo okazało się, że część ich zawodników potrafi skutecznie jechać tylko tą jedną wyłączoną z użytku ścieżką. Myślę, że zielonogórzanie mieli po prostu szczęście i potrafili wykorzystać fakt, że trafili akurat na tego konkretnego arbitra. Miałem kiedyś możliwość zamienienia z tym panem jednego zdania i uważam, delikatnie rzecz ujmując, że to człowiek, który pewnie świetnie zna regulamin, ale nie czuje ducha tego sportu. Człowiek przyczyniający się do zabijania tego sportu, mający horyzonty bardzo ograniczone przez zapisy regulaminowe, ściśle wykonujący rozkazy. Gdyby w Polsce istniało coś takiego jak precedens, to po piątkowym meczu właściwie powinno się uznać, że umożliwienie skutecznej jazdy pod samą bandą w Grudziądzu jest równoznaczne z nieregulaminowym przygotowaniem tego toru. To oznaczałoby z kolei, że wszystkie tegoroczne mecze w Grudziądzu odbywały się na torach nieregulaminowych. Ba, akcje Tomasza Golloba w barwach GKM-u też były na torach nieregulaminowych. Przecież to jakaś kompletna paranoja.

Specjalnie obejrzałem część magazynu PGE Ekstraliga dotyczącej meczu GKM – Falubaz, żeby posłuchać co na ten temat myślą eksperci lub tzw. eksperci. Cóż, nie zawiodłem się, co w tym konkretnym przypadku oznacza, że nie dowiedziałem się niestety niczego specjalnie ciekawego. Dyskusja poszła w stronę wykluczeń i ostrzeżeń za utrudnianie startu. Argumenty w tym temacie były naprawdę rzeczowe, ale Pan Demski jak zwykle zasłaniał się regulaminem, więc rozmowa z nim była biciem głową w mur. Dalej nie oglądałem, bo nie miało to wielkiego sensu. Pan Demski jest kolejnym przykładem człowieka postępującego w zgodzie z prawem, ale przeciw naturze żużla. Ja rozumiem, że regulamin jest ważny, że jest swego rodzaju próbą odpowiedzi na wcześniejsze próby różnego rodzaju oszustw (w tym także kradzionych startów), ale mam wrażenie, że w Polsce wylano dziecko z kąpielą, próbując wszystko załatwić w sposób represyjny. Co gorsza, kolejny pomysły idą również w tym kierunku. Wprowadzi się jakieś czujniki, które będą miały na celu wyeliminować ruszanie się na starcie i co dalej? Ten sport będzie jeszcze droższy. Dlaczego sędzia nie ma możliwości przyznawania połówek punktów, gdy nie jest w stanie ocenić, który z zawodników był szybszy na mecie? Przecież to nic nie kosztuje. Wprowadzi się czujniki, a jednocześnie nie można doprosić się fotokomórek, bo są za drogie. Paranoja.

Niestety, regulamin poszedł w taką stronę, że sędzia siedzący na wieżyczce zbyt często może być oskarżony o popełnienie błędu. Wszystko jest nagrywane z kilku kamer, sędzia zamiast kierować się doświadczeniem i wierzyć własnym oczom zdaje się na łaskę lub niełaskę technologii, a i tak błędów w ocenie sytuacji jest bardzo dużo. To właśnie efekt tego, że arbitrzy nie czują tego sportu – stają się wyłącznie urzędnikami bezrefleksyjnie przestrzegającymi procedur. Jeśli tak dalej pójdzie, to wygrywać będzie nie ten, kto jest pierwszy na mecie, ale ten kto wypełni regulamin, który jest coraz bardziej oderwany od rzeczywistości. I chyba najgorsze w całej tej sytuacji jest, że zawodnicy nie mają zamiaru powiedzieć: STOP. Co z tego, że ponarzekają, czasem nawet użyją wulgaryzmów, rzucą kaskiem, kopną coś w parkingu. Po sezonie i tak wszyscy znów podpiszą w Polsce kontrakty…

Tak na koniec. Regulamin jest generalnie po to, żeby pomagać w uregulowaniu ewentualnych spornych kwestii. Tymczasem w polskim żużlu zaczyna być być to jakaś religia mająca swoich kapłanów. To pewnie nie jest najlepsze pomysł, żeby wykorzystywać Ewangelię św. Marka do uzasadnienia swojego zdania w temacie żużla, ale chciałem tylko zacytować jedno zdanie „I dodał: To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu.” (Mk 2,27).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *