Na miniony weekend zaplanowałem wyjazd do Svitav oraz Żarnovicy. Ostatecznie w domu zatrzymała mnie angina, co było o tyle pozytywne, że niedzielna słowacka Zlata Prilba została odwołana ze względu na deszcz i zły stan toru, a sobotni Puchar Czech (Přebor jednotlivců) w zasadzie się odbył, ale…
O co chodzi z torem w Svitavach? Rozpocznę od mocnego uderzenia. Wydaje mi się, że jeżeli miejscowi pasjonaci nie otrzymają pomocy, to kolejny czeski ośrodek żużlowy powoli zakończy swoją działalność. Na tamtejszym obiekcie organizowane są dwie imprezy w roku, przy czym są to imprezy najniższej czeskiej rangi, czyli Přebor jednotlivců (zawody będące swego rodzaju eliminacjami do poszczególnych turniejów IM Czech – poza ścisłą czołówką startują tam właściwie wszyscy, którzy potrafią jeździć w lewo) oraz Přebor družstev – 1. liga, czyli drużynowa możliwość jazdy dla zawodników, którzy za wiele możliwości startów nie mają.
Problem polega na tym, że w ciągu dwóch ostatnich lat nie udało się tutaj rozegrać żadnych zawodów, które można z czystym sumieniem nazwać turniejem żużlowym. W ubiegłym roku odwołano zawody 1. ligi, ze względu na brak obsługi medycznej (jeśli dobrze zrozumiałem, lekarz został wezwany do wypadku drogowego), na puchar indywidualny stawiło się tylko dziesięciu żużlowców. 6 lipca br. rozgrywano tu zawody 1.ligi, ale przerwano je po dziewięciu wyścigach ze względu na problemy z prądem oraz kłopot z polewaczką (dokładnie chyba z jej napełnieniem). Po serii upadków turniej został przerwany. Jako że dzień wcześniej byłem w Pardubicach, zastanawiałem się wtedy czy pojechać do Svitav. Ostatecznie jednak udałem się do Częstochowy na półfinał IMP.
W sierpniu wymyśliłem sobie wyjazd do Żarnovicy na słowacką Zlatą Prilbę. A ponieważ jest ona oddalona prawie 600 km od Zielonej Góry, więc chciałem dzień wcześniej zobaczyć indywidualny puchar w Svitavach i tamże przenocować. Znalazłem profil facebookowy miejscowego klubu, z którego dowiedziałem się, że na tydzień przed turniejem próbowano skrzyknąć miejscowych kibiców w celu doprowadzenia obiektu do stanu używalności. Wcześniej pojawił się też post w zasadzie z apelem o pomoc w ratowaniu miejscowego żużla, którego nie da się kontynuować bez pieniędzy. Pomoc wolontariuszy jest ważna, ale nie załatwia wszystkiego, a miasto wspiera klub w minimalnym stopniu.
U mnie ostatecznie wyszło jak wyszło. Złapała mnie angina, więc wszystkie plany trzeba było odłożyć. W sumie nie mam czego żałować, bo do Svitav tym razem zawitało jedenaścioro zawodników, z których trzech można tak naprawdę nazwać żużlowcami, do tego dwóch zaawansowanych amatorów, a reszta prezentowała poziom raczej szkółkowy. Trzy dni wcześniej podobny turniej rozegrano w Pardubicach, gdzie na starcie stanęły dwadzieścia trzy osoby. Nie wiem czy dobrze kombinuję, ale chyba sami zawodnicy wolą zadbać o własne kości niż odwiedzać svitavską Cihelnę.
Tor dane było mi raz zobaczyć. W 2017 roku jadąc na finał IM Czech do Brezolup, odwiedziłem po drodze Svitavy i zrobiłem kilka zdjęć. Akurat wtedy padało, więc nie było jakichś super warunków do fotografowania. Tor jak tor, nie prezentował się źle. Chyba widziałem porównywalne obiekty, na których z powodzeniem rozgrywa się zawody. Gdyby znalazła się większa grupa zapaleńców, fajnie byłoby skrócić ten owal, bo obecne 386 metrów, to zdecydowanie za dużo. Przydałaby się też jakaś namiastka parkingu.
Kilka dobrych lat temu udało się uratować żużel w Libercu, gdzie skrócono tor do 285 metrów. Rok temu znów zawarczały motocykle w Koprivnicy, gdzie przez bodajże osiem czy dziewięć lat (od tragicznego wypadku Michala Matuli) nic nie działo się w kwestii zawodów. Ostatecznie miasto chciało zlikwidować owal, ale grupa zapaleńców, z dziadkiem Michala na czele, uratowała tor i rozgrywa się tam obecnie kilka zawodów w sezonie. Problemy były też w Pilźnie, gdzie członkowie klubu po zakończeniu sezonu 2016 zastanawiali się nad rozwiązaniem klubu. Póki co obiekt żyje i są na nim nawet rozgrywane zawody FIM Europe, choć stan nawierzchni pozostawia trochę do życzenia.
Nie udało się na razie przywrócić plochej drahy w Mseno, gdzie ostatnia impreza odbyła się 19 czerwca 2015 roku. Jak potoczą się losy klubu AMK Svitavy? Zobaczymy.