Niedzielny pojedynek pod Jasną Górą

W niedzielę czeka nas kolejny wyjazdowy mecz Falubazu. Tym razem zielonogórzanie zmierzą się z „Lwami” pod Jasną Górą. Pierwsze mecze zweryfikowały siłę poszczególnych drużyn i już teraz widać, że choć żółto-biało-zieloni są jednym z głównych kandydatów do złota, to wcale nie są faworytami tego pojedynku.

Patrząc tak po prostu na tabelę można wysnuć wniosek, że skoro spotyka się ekipa bez porażki z drużyną bez zwycięstwa, to w ciemno można obstawiać wynik i lecieć szybko do bukmachera, zakładając łatwą wygraną. Takie myślenie jest chyba jednak zbyt proste. Częstochowianie co prawda nie zdobyli jeszcze żadnego punktu, ale do tej pory spotykali się z przeciwnikami z najwyższej półki, a mimo to ich bilans małych „oczek” wynosi tylko -9. Można się oczywiście spierać jaka jest rzeczywista siła Unii Leszno i Stali Gorzów, ale trzeba także brać pod uwagę, że dla Włókniarza samo wystartowanie w lidze jest już sporym osiągnięciem. Myślę, że na razie sprawdza się strategia obrana przez sterników klubu, polegająca na ściągnięciu zawodników potrafiących bardzo efektownie walczyć, choć nie należących do ścisłej światowej czołówki. Wiadomo, że ogranicznikiem w podpisywaniu kontraktów były posiadane środki finansowe, ale mimo wszystko sklecono całkiem fajny skład, choć nie pozbawiony wad, lecz o tym później. W każdym razie jest spora szansa, że właśnie dzięki waleczności żużlowców, Arena Częstochowa nie będzie świecić pustkami. Bilety na poziomie 25 zł chyba nie zniechęcają ceną. Jest jakieś światełko w tunelu dla tego klubu i fajnie, że obrana została właśnie taka droga, bo jednym z najważniejszych elementów składowych każdej drużyny są kibice, a tych trochę brakowało. Średnia nieco ponad 7 tys. ludzi na meczu w ubiegłym roku może nie jest jakimś dramatem, ale trzeba sobie szczerze powiedzieć, że przy takiej frekwencji i stosunkowo niskich cenach biletów trudno utrzymać klub, przy braku dużych sponsorów.

Z drugiej strony Falubaz jest jak na razie niepokonany, ale obiektywnie patrząc jeździł z drużynami dość słabymi. Unibax bez Rune Holty traci bardzo dużo ze swojej wartości, a Unia Tarnów w tym kształcie jest chyba najsłabszą ekipą ekstraligową, choć skład osobowy ma całkiem niezły. Do tego zielonogórzanie dwukrotnie jeździli na torach, gdzie start w 80% (w Tarnowie nawet w 100%) decydował o kolejności na mecie. A przecież w ekipie z Winnego Grodu są żużlowcy lubiący i potrafiący walczyć na dystansie. Sam tor jest im też dobrze znany, wszak Greg Hancock, Andreas Jonsson i Jonas Davidsson reprezentowali w przeszłości barwy Włókniarza. Moim zdaniem niedzielny pojedynek będzie tak naprawdę pierwszym poważnym sprawdzianem wartości Falubazu. Jak napisałem we wstępie, wcale nie uważam nas za faworytów i liczę się z porażką.

Oba zespoły mają pewne problemy zdrowotne. W ekipie gospodarzy najwięcej kłopotów jest z Rafałem Szombierskim, który ma problemy z kręgosłupem, ale musi być wystawiony do składu, bo inaczej nie będzie spełniony wymóg trzech polskich zawodników. Tu jest właśnie ból skonstruowanego przez częstochowian składu, że „Szumina” jest jedynym krajowym seniorem, natomiast zastąpienie go juniorem daje KSM na poziomie zaledwie 32,23 pkt.,  więc nie jest spełniony wymóg minimalnego KSM-u na poziomie 34 punktów. Sytuacja jest dość poważna, bo każdy upadek może spowodować pogłębienie się urazu Rafała i tak naprawdę powinien on się poddać operacji.

W ekipie zielonogórskiej wciąż brakuje Grzegorza Zengoty, co jednak nie odbija się specjalnie na wynikach. Gorszą sprawą jest wczorajszy upadek Patryka Dudka podczas zawodów Zachodniej Ligi Młodzieżowej w Gdańsku, po którym został odwieziony do szpitala. Choć nie stwierdzono złamań, to na pewno mocne poobijanie nie jest na pewno czymś przyjemnym, co motywuje do dalszego działania.

Mam nadzieję, że tym razem TVP Info puści już mecz na żywo, bo chyba nie ma żadnym specjalnych przeciwwskazań. Liczę przede wszystkim na solidną dawkę żużla z najwyższej półki i walkę na dobrze przygotowanym torze. Wynik jest dla mnie rzeczą wtórną. Nie da się ukryć, że jeśli częstochowianie chcą spokojniej spojrzeć w przyszłość, to muszą wygrać, bo samą ambicją ligi się nie obroni, trzeba jeszcze zdobywać punkty. Poza tym powinno im zależeć na jak największej liczbie kibiców na trybunach, bo to przekłada się na atmosferę i przede wszystkim wpływy do klubowej kasy.

Obstawiam minimalny triumf gospodarzy: 47:43.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *