Uwzględniając jeden „zgubiony” punkt, trafiłem wynik lubuskich derbów i umocniłem się na 5. miejscu w Typer PoKredzie. Mam tylko 5 punktów straty do 4. miejsca i 40 punktów przewagi nad kolejnym uczestnikiem tej zabawy w klasyfikacji.
Z mojego punktu widzenia mogę powiedzieć, że wynik był dość przewidywalny, nawet pomimo kontuzji Przemysława Pawlickiego. Obstawiając nie mogłem oczywiście wiedzieć, że w meczu zabraknie Oskara Hurysza.
Tak to jest w speedwayu, że kontuzja jednego zawodnika jest szansą dla innego. Kiedy okazało się, że rezerwy zwykłe Damiana Ratajczaka muszą pójść na zastąpienie Oskara Hurysza, to jednocześnie właściwie pewni pięciu czy nawet sześciu startów byli Rasmus Jensen i Jonas Knudsen. I wtedy okazuje się nagle, że na torze widać innego zawodnika, który nie ma już z tyłu głowy, że nieudany wyścig może spowodować odsunięcie go od jazdy.
Pamiętam, gdy w 2016 roku Falubaz zakontraktował Justina Sedgmena. Choć Australijczyk zdobył w całym sezonie tylko 1 punkt, to okazał się w pewnym momencie kluczowy. Nie psuł atmosfery, a inni zawodnicy, szczególnie Krystian Pieszczek iAndrij Karpow, wiedzieli, że mają przed sobą pięć czy nawet sześć startów, bo wtedy była chyba jeszcze ZZ-tka za bodajże Jarosława Hampela. Falubaz wszystkie mecze z J. Sedgmenem w składzie wygrał przewagą co najmniej 10 punktów, choć formalnie był przecież poważnie osłabiony. Potem Australijczyk nie był już potrzebny, skład się niby wzmocnił, ale zawodnicy z mniejszą siłą przebicia w kontraktach wrócili do swojej słabej przeciętności, a niby mocniejszy Falubaz okazał się słabszy.