Po raz trzeci w tym do Zielonej Góry zawitały rozgrywki z cyklu Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Tym razem gospodarze wystawili pełny skład, dzięki nowym zawodnikom, którzy zdali egzamin licencyjny kilka dni temu. I właśnie głównie ze względu na nich przyjechałem na W69.
Ponieważ upały dają się wszystkim mocno we znaki, tym razem organizatorzy otworzyli dla kibiców trybuny na drugim łuku. I dobrze, bo stamtąd dużo lepiej ogląda się zawody. Przed rozpoczęciem po torze jeździła polewaczka, choć tak naprawdę bardziej przypominała mi jeżdżącą konewkę. Słońce paliło jednak tak mocno, że co dwa – trzy wyścigi mieliśmy przerwę. Organizacyjnie turniej przebiegał jednak bardzo sprawnie, a przynajmniej pierwsze dwanaście wyścigów, bo tyle mogłem akurat tego dnia zobaczyć.
Jak zaprezentowali się nowi zielonogórscy żużlowcy? Płynnie przejeżdżali cztery kółka i to chyba właściwie wszystko, co mogę o nich napisać. Takie pewnie było ich zadanie na ten turniej, czyli oswajać się ze startem w czterech spod taśmy i bezpiecznie przejechać cały wyścig. Nie spodziewałem się oczywiście jakichś wielkich wodotrysków, ale wydaje mi się, że przynajmniej ta dwójka, czyli Nile Tufft i Sebastian Helwig, umie jeździć na żużlu, ale nie jest jeszcze gotowa na ściganie się. Przyczyną jest brak doświadczenia, ale doświadczenia w sensie jazd treningowych. Gdybym miał porównać ich do piwa, to według mnie leżakownie (czyli szkolenie) było zdecydowanie zbyt krótkie i trzeba jeszcze dać im trochę czasu. Czy ten czas dostaną? Marek Cieślak po tymże egzaminie licencyjnym nie owijał w bawełnę i powiedział wprost, że tak słabego poziomu jeszcze nie widział i że prawdopodobnie chodzi tylko i wyłącznie o wypełnienie minimum określonego przez tegoroczne przepisy, czyli co najmniej trzech zawodników w klasie 500ccm, pod karą 120 tys. zł za każdego nie wyszkolonego zawodnika. Po licencji muszą jednak przejechać co najmniej 60 wyścigów w zawodach młodzieżowych. Zobaczymy jak to wszystko się rozwinie. Dodać należy jednak, ze ci młodzi żużlowcy już tacy młodzi nie są, bo mają po 17 lat (trzeci, czyli Damian Boduch w tym roku skończy 18 lat). Cóż mogę więcej napisać? Życzę im, żeby mieli możliwość podnoszenia swoich umiejętności, bo wielu zielonogórskich wychowanków w ostatnich kilkunastu latach takiej szansy nie miało, więc zakończyli przygodę z żużlem bardzo szybko.
W rozmowie w Radiu Zielona Góra trener Aleksander Janas powiedział, że trening przed egzaminem w Toruniu był dla nowych wychowanków Falubazu pierwszą okazją do startu na torze innym niż zielonogórski obiekt. I to nie jest niestety dobry prognostyk na przyszłość. Mam nadzieję, że A. Janas, który jest najlepszym z możliwych kandydatów na trenera szkółki w Winnym Grodzie, będzie miał możliwość spokojnej pracy z młodzieżą, nie będzie musiał drżeć o sprzęt i pieniądze. Mam też nadzieję, że klub będzie z własnej inicjatywy organizował zawody młodzieżowe i będzie współpracował z kilkoma drużynami w tym zakresie. Jeśli tego nie będzie, to cała praca nie ma niestety sensu i będzie polegała tylko i wyłącznie na szkoleniu trzech chłopaków w roku, w celu uniknięcia kary.
Tak na koniec napiszę jeszcze, że świetnie ogląda się tegorocznego wychowanka Stali Gorzów, czyli Mateusza Bartkowiaka, Widziałem go jeszcze zanim zdał licencję i bodajże drugi raz jako pełnoprawnego zawodnika. Chłopak ma 15 lat i jeździ naprawdę świetnie. Więc jeśli mogę coś zasugerować, to o takie właśnie szkolenie się rozchodzi.