Drugi mecz ostatniej szansy przed Włókniarzem

Wczoraj odbył się jeden z najważniejszych meczów sezonu. Obie drużyny walczyły o życie, obie powinny wykazać się determinacją i walczyć o każdy metr toru. No właśnie. Dlaczego więc mecz zakończył się dwudziestodwupunktową wygraną gospodarzy?

Nie ukrywam, że po ostatnim występie tarnowian w Zielonej Górze nie darzę ich specjalną sympatią, więc po cichu liczyłem, że częstochowianie nawiążą walkę.  Jednak już od początku widać było, że goście mają skład dziurawy jak ser szwajcarski. W połowie meczu, przy 14-punktowej różnicy w końcu coś się ruszyło. I wtedy właśnie menadżer Włókniarza zrobił coś, czego zrozumieć nie mogę. Dlaczego w miejsce beznadziejnie słabego Petera Karlssona nie wstawił innego Szweda – Daniela Nermarka? Na co trzymał tę rezerwę? Na bieg XIV, który juz o niczym nie decydował? Ten moment zawahania skutkował podwójną przegraną, co było równoznaczne z przegraniem meczu. Właśnie dowiedziałem się, że Nermark dzień wcześniej poobijał się w Anglii, ale przecież wystartował jeszcze w biegu XIII. Skoro tak, to tym bardziej można było dać mu szansę w decydującym momencie. A tak z „Lwów” zeszło powietrze i ostatnie wyścigi w terminologii piłkarskiej można by nazwać „oczekiwaniem na końcowy gwizdek”.

Najśmieszniejsze jest to, że dziś częstochowianie jadą w Lesznie i w przypadku zwycięstwa… wchodzą praktycznie do szóstki. A szansa na to zwiększyła się, bo na treningu obojczyk złamał Adam Skórnicki. „Skóra” nie był co prawda czołową postacią wśród „Byków”, ale ostatnio zaczął się rozkręcać. W jego miejsce może być stosowane zastępstwo zawodnika, ale w ograniczonej formie: pojechać mogą Troy Batchelor, Edward Kennett oraz młodzieżowcy. Szczególnie ważne jest to, że szansę na dodatkowy start otrzymają juniorzy, spisujący się ostatnio bardzo dobrze. Można więc powiedzieć, że po przegranym meczu ostatniej szansy Włókniarz ma mecz ostatniej szansy. Brzmi głupio, ale tak się mniej więcej przedstawia sytuacja.

Kolejna kontuzja w Unii nie zmienia faktu, że leszczynianie wciąż są zdecydowanym faworytem niedzielnego pojedynku. Ciekaw jestem jak podejdą do niego zawodnicy Włókniarza. Największy problem jest z Peterem Karlssonem, który jeździ bardzo pasywnie. Taki styl na „Smoczyku” na pewno nie może przynieść pozytywnych efektów, a jeśli znów tor będzie mocno przyczepny, to od razu po prezentacji „Okularnik” będzie do zmiany.

Niestety, dzięki KSM-owi taki Karlsson ma pewne miejsce w składzie, bo bez niego częstochowianie po prostu nie są w stanie zmontować składu. Ciężko powiedzieć dlaczego Szwed tak słabo prezentuje się w Polsce. W Anglii i Szwecji ma odpowiednio średnie 2,250 oraz 1,885, więc u nas spokojnie powinien robić po 8-9 punktów w meczu, a tymczasem jest jak jest. Nie posądzam go brak ambicji, ale ewidentnie nie podejmuje walki. Jeśli dobrze wystartuje, to być może dowiezie jakąś zdobycz, jeśli przegra pierwszy łuk, to w zasadzie nie ma już na co liczyć z jego strony. PK nigdy nie był zawodnikiem dbającym o kolegę z pary, ale zawsze jednak prezentował dość ofensywny styl.

Znów będę śledził poczynania obu drużyn w internecie. TVP niestety nie daje transmisji ze względu na finał Copa America. Jest to o tyle dziwne, że przecież pierwotnie ostatnia kolejka rundy zasadniczej miała się odbyć właśnie dziś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *