Kolejny wynalazek z niedzielnej przejażdżki, czyli obiekt w Herning, choć lokalizacja jest nieco umowna, bo do samego miasta w linii prostej jest ponad 20 km.
Podjechałem tutaj bocznymi drogami, a potem bodajże 700 metrów szutrową polną dróżką i zrobiłem zdjęcia toru, który był blisko. Niestety, nie wykonałem wcześniej odpowiedniego researchu, bo ten owal, który znalazłem był dla mniejszych pojemności, a nieco dalej znajduje się owal klasyczny, na który już nie poszedłem. Trudno.
Muszę jednak przyznać, że ten mały tor, wyglądający na opuszczony, sprawia całkiem fajne wrażenie. Bo – piszę to z przykrością – opuszczone tory mają często więcej uroku i tajemniczości niż te używane.
Może kiedyś przyjadę tu jeszcze raz i wtedy będę mądrzejszy. A może nie…