W czwartkowe poświąteczne popołudnie udałem się na zielonogórski stadion celem pooglądania żużlowców w akcji, a także posłuchania nowych tłumików. Zawody jak zawody – pojeździli w lewo i tyle, ale ciężko oczekiwać jakichś wodotrysków po sparingu, który z definicji jest przecież po to, żeby sprawdzić sprzęt, ustawienia i potrenować start w czterech spod taśmy. Niemniej jednak jest kilka spraw wartych opisania.
Na początku odniosę się do tłumików. Wydaje mi się, że jest wyraźnie głośniej. Dźwięk jest pełniejszy i bardziej przypomina stare wydechy sprzed kilku. Przyznam jednak, że byłem trochę rozczarowany, gdy siedząc blisko bandy poczułem smród podobny do zatkanych rur.
Bardzo dobre wrażenie pozostawili po sobie wrocławscy młodzieżowcy, choć słowo „wrocławscy” jest tu zdecydowanie na wyrost. Niemniej jednak zarówno Adrian Gała, jak i Maksym Drabik jechać potrafią i na pewno nie będą najsłabszą formacją juniorską w ekstralidze. Muszę nauczyć się torów, bo nie mają żadnego doświadczenia w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale nie powinno im to sprawić większych problemów.