Za nami jest pierwsza barażowa batalia o miejsce w przyszłorocznych rozgrywkach ekstraligowych. Zielonogórzanie wywalczyli sobie dwanaście punktów przewagi, co wydaje się być wystarczającą zaliczką przed rewanżem w Rybniku. Nie będę zaskoczony, jeśli w niedzielę Falubaz w Rybniku wygra jeszcze wyżej.
Zakładam, że wielu kibiców było zaskoczonych, gdy po dziewięciu wyścigach na tablicy wyników był remis, a gospodarze wyszli po raz pierwszy na prowadzenie po dziesiątym biegu. Wytłumaczenie jest niestety wciąż to samo, czyli „tor jest dużo twardszy niż mieliśmy na treningach”. Kiedy zielonogórzanie odkryli wreszcie tajniki własnego obiektu rywale byli właściwie bez większych szans. Spotkanie pokazało, że torze przy ul. Wrocławskiej jednak da się walczyć i stworzyć świetne widowisko.
Jest to pewnie jakiś paradoks, ale kontuzja Patryka Dudka najwyraźniej poprawiła atmosferę w drużynie przez to, że poszczególni zawodnicy mieli właściwie zagwarantowane sześć startów. I chyba warto, żeby działacze przyglądnęli się właśnie takim sytuacjom zanim zaczną kompletować składy na przyszły rok. Spokój, rozumiany jako pewność miejsca w składzie i bycie częścią zespołu, jest jedną z najważniejszych spraw dla żużlowców, szczególnie tych nie będących liderami swoich drużyn. Spokój i świadomość bycia potrzebnym – dwie podstawy budowy drużyny. Proszę prześledzić wyniki właśnie w tym kontekście i wyciągnąć własne wnioski. A patrząc ze strony czysto sportowej nieobecność Duzersa, czyli zdecydowanego lidera Falubazu, sprawiła, że zawody były nieco bardziej wyrównane, a więc także ciekawsze. Jednocześnie trzeba podkreślić, że gdyby gospodarze jechali w pełnym składzie, to presja na wysokie zwycięstwo byłaby nieporównywalnie wyższa. Ostatecznie mamy dwanaście punktów, czyli różnica całkiem spora, ale wciąż dająca rybniczanom jakąś nadzieję na jej odrobienie. Dzięki temu są emocje.
Mecz potwierdził, że w obu drużynach jest w sumie maksymalnie trzech zawodników prezentujących umiejętności ekstraligowe, w tym 43-letni Piotr Protasiewicz i 20-letni rybnicki junior Robert Chmiel. Większość stawki, to po prostu zawodnicy przeciętni – ambitni, waleczni, ale co najwyżej przeciętni. I proszę zobaczyć, że ci właśnie zawodnicy przeciętni stworzyli naprawdę fajne widowisko. To był zdecydowanie najciekawszy tegoroczny mecz na torze w Zielonej Górze, choć nie mieliśmy żadnego zawodnika z cyklu Speedway Grand Prix. I to jest najlepszy dowód na to, że do oglądania fajnego żużla wcale nie są konieczne gwiazdy.
Cieniem na niedzielnym meczu kładzie się niestety sytuacja po wypadku Sebastiana Niedźwiedzia, Larsa Skupienia i Mateusza Tondera, gdy wobec konieczności zmieszczenia się w regulaminowym czasie lekarz dopuszcza do jazdy zawodników, którzy do jazdy nie są zdolni. O ile goście sami wycofali swojego zawodnika wobec problemów z ręką, to określenie prawdziwego samopoczucia po uderzeniu głową w tor jest dużo trudniejsze. W przypadku złamania kości wiadomo, że zawodnik raczej nie będzie w stanie pojechać, ale w przypadku uderzenia w głowę fakt, że zawodnik twierdzi, że da radę pojechać, nie oznacza, że jest zdolny do jazdy. Co kierowało dorosłymi ludźmi pozwalającymi wsadzającymi chłopaka na motor kilka minut po ciężkim wypadku? Gdyby, nie daj Boże, Sebastian Niedźwiedź zasłabł podczas jazdy, mógłby zrobić ogromną krzywdę nie tylko sobie, ale także innym żużlowcom. Powiedzmy sobie otwarcie, że dopuszczenie do jazdy żużlowca, który kilka czy kilkanaście minut wcześniej stracił przytomność w wyniku bardzo mocnego uderzenia głową o tor, to jest potencjalnie kryminał zarówno dla lekarza, jak i menadżera pozwalających mu na jazdę.
Podsumowując aktualną sytuację w barażach o ekstraligę, jeśli nie będzie jakichś zdarzeń losowych, to wydaje mi się, że Falubaz w Rybniku powinien sobie spokojnie poradzić, czyli zdobyć znów około pięćdziesięciu punktów. Tym razem pod dużo większą presją będą gospodarze i nie wierzę, żeby ich zawodnicy byli w stanie przełożyć tę presję na oczekiwany od nich wynik. Z drugiej strony mam nadzieję, że rewanż będzie, podobnie jak pierwszy mecz, spotkaniem pełnym walki i mijanek, bo przecież o to w żużlu chodzi.
Za duża presja w tej lidze, za dużo można stracić na braku jazdy w PGEE