Promocja przez żużel, czyli fajnie wydaje się nie swoje pieniądze

Nieco ponad tydzień temu została zorganizowana konferencja prasowa z udziałem prezydenta Zielonej Góry, nowego prezesa Zarządu ZKZ SSA oraz dwóch zielonogórskich zawodników, czyli Piotra Protasiewicza i Patryka Dudka. Nie będę ukrywał, że jestem bardzo wkurzony po tym co usłyszałem, bo w efekcie takiej właśnie „współpracy” między klubami a miejskimi politykami żużel jest sportem coraz droższym, a więc coraz mniej ludzi stać na jego uprawianie.

Każde przekazanie pieniędzy z naszych podatków, bo przecież stąd właśnie pochodzą pieniądze samorządowe, jest dowodem na to, że żużel nie potrafi sam sfinansować swoich kosztów. Są to sztucznie dorzucone kwoty do niewydolnego systemu. Porównując to do budżetu państwa można w pewnym uproszczeniu napisać, że jest to odpowiednik dodrukowania pieniędzy. Czyli niby pieniędzy jest coraz więcej, ale za mało, wciąż ich brakuje. Nie wiem kiedy, ale kiedyś musi się to wszystko zawalić. Paradoks całej sytuacji polega na tym, że mamy po trzykroć najligę, a zaczyna brakować polskich seniorów…

Gołym okiem widać, że w Falubazie nic się nie zmienia. Dalej próbuje się tworzyć wizję wielkiego profesjonalizmu, tylko najwyraźniej coraz mnie jest sponsorów, którzy chcą uczestniczyć w finansowaniu prywatnego przecież klubu. Skoro właściciele klubu należą do ludzi bogatych lub bardzo bogatych, skoro od wielu lat funkcjonują w polskim biznesie, to dlaczego nie chcą lub nie potrafią przełożyć swojego doświadczenia na rynek sportowy? Dlaczego znów miasto ma dokładać się do prywatnego interesu, z którego tak naprawdę nic nie ma? Ciekawe czy gdybym ja poszedł do prezydenta Kubickiego i powiedział, że oczekuję dofinansowania z budżetu miasta do mojego wyjazdu na przykład na Zlatą Prilbę, to czy takie dofinansowanie otrzymam? W zamian mogę przez całe zawody paradować w koszulce z logo miasta. Czym się różni mój prywatny wyjazd od prywatnego folwarku trzech biznesmenów? Że robią to dla kibiców? Nie bądźmy naiwni.

Tych spraw, które mnie zirytowały jest kilka. Już sama próba „współpracy” prywatnych podmiotów z budżetem miasta jest mocno dyskusyjna, zwłaszcza że w tle mamy przecież zbliżające się wybory samorządowe. Jeśli chodzi o prezydenturę pana Kubickiego, to w ciągu 12 lat Zielona Góra rzeczywiście zmieniła się na lepsze, bo zamiast miasta banków, supermarketów i stacji benzynowych mamy wiele nowych inwestycji. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że poprzedni włodarze Winnego Grodu, jak wszędzie wówczas, nie mieli dostępu do środków unijnych i zmagali się z koszmarnym bezrobociem. Czy to jednak upoważnia do próby kupowania głosów wyborców z miejskiej kasy? Przecież poważną część kibiców na stadionie stanowią ludzie spoza Zielonej Góry, więc może wreszcie samorządy okolicznych powiatów także zaczną się dokładać do rozrywki dla swoich mieszkańców?

Prezes Zarządu ZKŻ SSA twierdzi, że wsparcie miasta jest niezbędne. I co można powiedzieć? Wychodzi gość ubrany pewnie w drogi garnitur, będący przedstawicielem człowieka figurującego w setce najbogatszych ludzi w Polsce i mówi, że bez pomocy miasta nie da się utrzymać klubu. A co miasto ma z tego? Promocję? Gdzie? W Gorzowie, Toruniu czy Lesznie? Zagranicą, wbrew powszechnemu u nas przekonaniu, wcale nie ma jakiegoś specjalnego zainteresowania tym co dzieje się w Polsce. Gdzie tu miejsce na jakąkolwiek promocje miasta przez żużel?

W trakcie konferencji przekazano informację, że w klubie zostają Piotr Protasiewicz (zamierza wypełnić kontrakt do 2020 roku) oraz Patryk Dudek (podpisał nową umowę na trzy lata). Obaj uśmiechnięci opowiadający jak to nie wyobrażali sobie odejścia i takie tam bajki dla grzecznych dzieci. Okazało się, że pozostanie w zielonogórskim klubie nie jest uzależniane od tego, w której klasie rozgrywkowej drużyna będzie startować! Co ważne, prezydent Zielonej Góry dopowiedział, że w przypadku spadku klub dostanie nawet więcej pieniędzy od miasta niż w ekstralidze. Oznacza to zapewne, że w przypadku jazdy w niższej lidze różnica w zarobkach zawodników byłaby wyrównywana przez… miasto.

Nie wiem jak teraz wytłumaczyć niedawne narzekania Sławomira Dudka na klub, na to że Patryk powinien być lepiej traktowany. Przecież podpisanie wieloletniego kontraktu jest równoznaczne z tym, że przez dwa sezony znów sytuacja wróci na wcześniejsze tory. Najwyraźniej suma zapisana w kontrakcie ma pokryć również straty, że się tak wyrażę, moralne. Piotr Protasiewicz z kolei niedawno w wywiadzie zmieszczonym na stronie Ekstraligi Żużlowej twierdził, że nie ma kontraktu, którego nie można rozwiązać, a teraz uśmiechnięty twierdzi, że wypełni kontrakt do końca. I tak się zastanawiam kogo oni chcieli zaszantażować: klub czy w miasto?

Jakie są moje wnioski po tej konferencji prasowej? Szczerze mówiąc zacząłem się zastanawiać się czy Falubazowi będzie zależeć na wygraniu baraży. Po przemyśleniu doszedłem jednak do wnioski, że spadek do niższej ligi byłby strzałem w kolano i rezygnacją z milionów związanych z samym faktem występów w ekstralidze. Poza tym spadek na własne życzenie byłby posunięciem negatywnym wizerunkowo. Zwłaszcza, że przegranej z ROW-em nie dałoby się w żaden sposób logicznie wytłumaczyć, bo nawet bez Patryka Dudka zielonogórzanie znacznie przewyższają swoich aktualnych rywali. Wniosek mam jeden – niewiele się raczej zmieni. Pewnie pojawi się tu jakiś lepszy żużlowiec w miejsce Jacoba Thorssella i karuzela będzie się kręcić dalej. A zawodnicy będą się uśmiechać albo narzekać, w zależności od tego co będzie im się bardziej opłacać. Smutne to wszystko…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *