W Zielonej Górze nie będzie drugiej tury wyborów. I dobrze. Przede wszystkim jest to rozwiązanie tańsze, a przy okazji unikniemy zamieszania związanego z kampania wyborczą. Do rady miejskiej dostało się dwóch przedstawicieli Falubazu. Zobaczymy czy będą w stanie zrobić coś dobrego przede wszystkim dla miasta.
Jak wielu kibiców, tak i ja byłem ciekaw jak wypadnie Piotr Żyto, będący wciąż jeszcze trenerem naszej drużyny. Z braku na listach ludzi, których znam nawet przez chwilę zastanawiałem się czy na niego nie zagłosować, bo startował w moim okręgu. Wybrałem jednak inne rozwiązanie. Jakoś nie bardzo widziałem go w gronie radnych, choć pewnie pomysłów mógłby trochę przedstawić. Jednak ze względu na jego zawodowy kontakt z Zieloną Góra nie bardzo wierzę, że wystarczająco byłby zaangażowany w przypadku zmiany miejsca pracy, a tym samym i zamieszkania. W sumie wynik pana Piotra był całkiem przyzwoity i gdyby ordynacja przewidywała wybory bezpośrednie, to spokojnie do rady miejskiej by się dostał (12 szczęśliwców miało gorszy wynik). Okazało się jednak, że Stowarzyszenie Moje Miasto miało zbyt mało wartościowych kandydatów i wskutek tego nikt z tej listy nie przeszedł.
Ostatnio czytałem wypowiedź Piotra Żyto, w której mówił, że żałuje tego kandydowania i wcale mu się nie dziwię, bo skutki przyznania się do pracy w SB nie były przyjemne. Nawet blisko mojego domu, na jego plakacie jakiś obrońca moralności na oczach spray’em napisał mu SB, a obok „won”. Cóż, kultura nie jest podstawową cechą części naszego społeczeństwa. Nie zmienia to jednak faktu, że nie będę płakał specjalnie z powodu nieobecności trenera w ratuszu. Myślę jednak, że konsekwencje mogą być poważniejsze, bo ewidentnie widać, że prezes klubu nie pali się specjalnie do przedłużania kontraktu. Mam wrażenie, że prowadzone sa rozmowy z co najmniej jednym innym szkoleniowcem, a sam Żyto jest traktowany tylko jako rezerwa w razie niepowodzenia negocjacji. Pisałem wcześniej, że co prawda potrafi zmobilizować zawodników, robi atmosferę w parkingu, ale jednocześni nie podobają mi się sposoby osiągania sukcesów. Robienie selektywnego toru, gadanie co ślina na język przyniesie i pajacowanie nie są mi do niczego potrzebne. Jeśli zostanie, to go zaakceptuję, ale jeśli odejdzie – płakać nie będę. Jest mi to w zasadzie obojętne.
Jedno w zasadzie wydaje się pewne – Piotr Żyto nie będzie już tym samym wesołkiem. Dostał ostro po dupie i nie wiem czy nie wyjdzie mu to na dobre. Zastanowi się teraz dwa razy zanim coś powie przed kamerami, a kibice będą mogli trochę odpocząć od zdecydowanie zbyt częstych wypowiedzi. Jest w trójce najlepszych fachowców od osiągania wyników i na pewno nadal będzie pracować w tym zawodzie. O zatrudnienie martwić się nie musi, bo z takim portfolio spokojnie znajdzie nowy klub, jeśli oczywiście nie zostanie przedłużona jego umowa z Falubazem.
Do rady miejskiej dostali się Robert Dowhan i Kamil Kawicki. Ten drugi zresztą zebrał mniej głosów niż P. Żyto. Ogólnie dość sceptycznie patrzę na kandydowanie ludzi związanych z żużlem, bo nie chciałbym żeby klub był traktowany jako trampolina do skoku w politykę, nawet tę lokalną. Kończący się rok pokazał, że próba pogodzenia tyc dwóch rzeczywistości nie wychodzi na dobre ani politykom ani działaczom.