W niedzielę następna kolejka, szkoda, że bez Falubazu. Mam przeczucie, że te wszystkie kombinacje wyjdą nam bokiem. W końcu i tak wszystko okaże się w play-offach. Poza tym warto byłoby rozpocząć ten etap rozgrywek bez zaległości finansowych, a tymczasem ostatnie posunięcia raczej nie przyniosą zysków, a mogą zakończyć się stratami. Organizowanie na własną prośbę zawodów w środku tygodnia jest głupim pomysłem.
Czekają nas dwa ważne dla układu dolnej części tabeli spotkania. Teraz dla kilku drużyn nie ma już żartów, bo ewentualne oddanie bonusa najgroźniejszym przeciwnikom może się okazać stratą nie do odrobienia.
W Tarnowie spotkają się dwie Unie i chyba po raz pierwszy w tym sezonie zdecydowanym faworytem są „Jaskółki”. Co więcej, odrobienie dwunastopunktowej straty z pierwszego meczu jest jak najbardziej w ich zasięgu i właśnie to powinno być celem gospodarzy. Zresztą jakby się tak dokładniej przyjrzeć, to sytuacja tarnowian nie jest jeszcze tak zła na jaką wygląda. Siedem porażek z rzędu chwały im oczywiście nie przynosi, ale trzeba też pamiętać, że nie jechali jeszcze ani razu u siebie z bezpośrednimi rywalami w walce o szóstkę. Muszą jednak wygrać z drużyną spoza tej słabszej czwórki, a okazję ku temu mają wyborną, bo wśród „Byków” panuje prawdziwy szpital. Jeśli jej nie wykorzystają, to staną się pośmiewiskiem całej żużlowej Polski i synonimem nieudolności. Patrząc na składy obu ekip da się zauważyć teoretyczną przewagę gospodarzy. Leszczynianie są rozbici przez kontuzje skorzystają z zastępstwa zawodnika, co w ich przypadku jest koniecznością, ale jednocześnie wielką niewiadomą. Wiadomo, że jedynym pewniakiem jest Jarosław Hampel, ale reszta jedzie choć jedzie w kratkę, potrafi zaskoczyć. „Małemu” musi dopomóc wracający na stare śmieci Janusz Kołodziej, do tej pory fatalnie spisujący się na wyjazdach, a ktoś z dwójki: Troy Batchelor i Adam Skórnicki musi pojechać na 150% swoich możliwości. Wydaje mi się, że właśnie „Skóra” jest kluczową postacią. Leszczynianie coraz bardziej odstają od czołowej trójki, a ewentualna przegrana jeszcze tę stratę powiększy.
Wielokrotnie pisałem dość dosadnie co myślę o postawie Unii Tarnów. Nie ukrywam, że ewentualne zwycięstwo leszczynian dałoby mi sporą satysfakcję. Będzie to niezwykle trudne, więc moje nadzieje są mocno umiarkowane. Nie chciałbym żeby „Jaskółki” miały możliwość walki o mistrzostwo, a ich porażka praktycznie wykluczyłaby taką ewentualność. Pieniędzy na Unię Leszno nie postawiłbym, jednak liczę na „Byki” i życzę im powodzenia.
Bardzo ważny mecz rozegrany zostanie we Wrocławiu i kto wie czy nie zadecyduje o awansie jednej z drużyn do czołowej szóstki. Tu nie tylko rozchodzi się o zwycięstwo, ale także o punkt bonusowy niezwykle cenny dal jednych i drugich. Stadion Olimpijski powinien być świadkiem fajnego ścigania. Gospodarze na swoim obiekcie czują się ostatnio coraz lepiej, ale z ich składu wyleciał kontuzjowany Adam Shields. Z kolei częstochowianie lubią powalczyć na dystansie, ale ich piętą achillesową sa starty, czyli spory atut gospodarzy. Obie ekipy muszą szukać punktów, jednak goście powinni być dużo bardziej zdeterminowani niż gospodarze, mający na swoim koncie zwycięstwo ze Stalą Gorzów. Celem minimum dla „Lwów” jest obrona przewagi z pierwszego meczu, co wcale nie będzie zadaniem łatwym. Wydaje mi się, że jednak Sparta nie tylko wygra, ale jeszcze odrobi starty i tym samym uczyni spory krok w kierunku pierwszej szóstki.
Wielka szkoda, że TVP Sport nie będzie tego spotkania transmitować w związku z meczem piłkarskiej reprezentacji Polski. Nie rozumiem takiego posunięcia. Przecież pojedynek Polska – Argentyna będzie można obejrzeć w pierwszy programie, a każdy, kto ma dostęp do TVP Sport siłą rzeczy musi mieć także jedynkę. Puszczanie tego samego programu na dwóch kanałach jest, delikatnie rzecz ujmując, marnotrawstwem. Swoją drogą Telewizja Polska ma decydujący wpływ na układ rozgrywek czy powiększenie ligi, a z drugiej strony odwołuje transmisję z wcześniej przewidzianego meczu bez żadnych konsekwencji. Zrozumiałbym jeszcze gdyby Argentyńczycy przyjechali w najsilniejszym składzie. Przecież tak na dobrą sprawę więcej ludzi decydujących o polskiej piłce cieszyć się będzie z potknięcia trenera Smudy, czyli porażki. Szkoda słów.
Ostatni niedzielny pojedynek odbędzie się na toruńskiej Motoarenie i wbrew temu co można było usłyszeć chociażby w wiadomościach sportowych na „jedynce” ma on najmniejsze znaczenie, bo obie drużyny będą miały miejsce w pierwszej trójce po rundzie zasadnicze. Gorzowianie do tej pory spisują się stosunkowo słabo na wyjazdach, z kolei torunianie jeżdżą bardzo skutecznie u siebie. Czy coś się zmieni w niedzielę? Szanse na to chyba nie są zbyt wielkie, bo Stal, to w obecnym sezonie wybitnie drużyna własnego toru, ale przewaga czternastu „oczek” powinna wystarczyć.
Ciekawe kiedy znów będzie można zobaczyć ligowy pojedynek w o bardzo mało czasuZielonej Górze. Prezes Komarnicki chciałby przełożenia derbów i trudno mu się dziwić. Rzeczywiście dwa tygodnie, to raczej zbyt krótki okres na naprawę trybuny, a właśnie takiego argumentu użył Robert Dowhan, aby przełożyć mecz z PGE Marmą Rzeszów. Dodatkowo prezydent Zielonej Góry dopiero w dniu przewidzianym na rozegranie derbów podejmie decyzję o otwarciu bądź zamknięciu pierwszego łuku dla kibiców. To w dużej mierze utrudnia sprzedaż biletów, a co za tym idzie ceny wejściówek pójdą pewnie w górę. Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby ta decyzja była konsultowana z klubem. Uważam, że pojedynek z rzeszowianami powinien rozegrany dziś, a kombinowanie jest zwykłym chamstwem.