Przed nami ostatnie akordy sezonu 2012 w Polsce. Kibice będą świadkami Turnieju o Łańcuch Herbowy Miasta Ostrowa Wielkopolskiego oraz spotkanie rewanżowego decydującego o brązowym medalu Drużynowych Mistrzostw Polski. Z przyczyn obiektywnych zajmę się tym drugim wydarzeniem.
Jeśli spojrzymy na europejskie ligi żużlowe, to chyba próżno szukać w nich meczu o trzecie miejsce. Drużyna przegrywająca w półfinale po prostu odpada z rozgrywek. Liczy się zwycięstwo i tyle. Jeśli jednak przyglądniemy się innym ligowym dyscyplinom w naszym kraju, to wszędzie coś takiego jak potyczka o brąz funkcjonuje i ma nawet całkiem sporą rangę. Widać taka nasza specyfika. Trudno mi uwierzyć, że ktokolwiek w Falubazie czy Unibaksie cieszy się z walki w finale pocieszenia. Zresztą ta nazwa bardzo dobrze oddaje sens tego pojedynku – medal na otarcie łez. Nawet jeśli oficjalne twierdzenia są inne, to o celach na sezon świadczy przede wszystkim wysokość budżetu, a ta obie drużyny stawia w ścisłej czołówce. Patrząc przez pryzmat rundy zasadniczej, żadna z tych ekip swoimi występami nie zasłużyła na udział w wielkim finale, choć obie, pomimo kontuzji Patryka Dudka, Andreasa Jonssona oraz Ryana Sullivana, miały go na wyciągnięcie ręki, bo tak naprawdę trochę lepsze występy na własnym obiekcie mogłyby odwrócić losy półfinałów.
Faworytem do brązowego medalu na chwilę obecną są torunianie. Mają dziesięciopunktową zaliczkę i występują w najsilniejszym składzie, choć trudno powiedzieć, że w najwyższej formie. Trudno powiedzieć jak pojadą Chris Holder oraz Darcy Ward, którzy wciąż czekają na możliwość rozegrania rewanżowego meczu o mistrzostwo Elite League, a dziś jeszcze czeka ich występ w indywidualnych mistrzostwach tejże ligi. O ile liderzy Unibaksu nie narzekają na brak zajęć, to ich odpowiednicy z Falubazu mogą pojeździć wyłącznie na treningach i to też nie jest na pewno sytuacja komfortowa. Dobrze, że prognozy pogody są optymistyczne. Wszystko wskazuje, że mecz uda się rozegrać, a gospodarze nie będą mieli problemów z przygotowaniem toru.
Choć w obu drużynach nie brakuje mocnych nazwisk, to ostateczny wynik w dużej mierze zależeć będzie od postawy młodzieżowców. Nie da się ukryć, że zielonogórscy juniorzy powinni w Toruniu dorzucić przynajmniej 2-3 „oczka” więcej, więc tak duża strata obciążą w pewien sposób także ich konto. Teraz będzie możliwość zrewanżowania się braciom Pulczyńskim już w pierwszym wyścigu. Ten bieg może w dużej mierze ustawić przebieg całego spotkania, więc szczególnie Adam Strzelec i Kacper Rogowski muszą mieć świadomość ciążącej na nich odpowiedzialności. Na „Jokera” posypały się ostatnio niezbyt przychylne opinie ze strony menadżera Rafała Dobruckiego oraz prezesa Roberta Dowhana i kto wie czy ten konkretny występ nie będzie decydował o jego pozostaniu w klubie. Sam Adam jest pewnie świadomy, że zdecydowanie nie udźwignął presji w ostatnich dwóch meczach i stracił punkty tam, gdzie nie powinno mu się to przydarzyć. Młodych zielonogórzan czeka jeszcze w sobotę start w finale MMPPK w Gnieźnie, który być może pozwoli im choć na chwilę zapomnieć o zbliżającym się ligowym pojedynku.
Zastanawiałem się przez jakiś czas czy iść na ten mecz. Ostatecznie kupiłem bilet za 20 zł i chciałbym zrobić przy okazji kilka zdjęć na zakończenie sezonu. Chciałbym zobaczyć fajny żużel na dobrze przygotowanym torze. Mam nadzieję, że praca arbitra ograniczy się do puszczania taśmy i wpisania do protokołu wyników poszczególnych biegów. Nie wiem kto będzie się ostatecznie cieszył. Te dziesięć punktów to z jednej strony na tyle dużo, że drużyna pokroju Unibaksu powinna ją spokojnie utrzymać, a z drugiej strony na tyle mała, że Falubaz, nawet bez Patryka Dudka, jest w stanie ją u siebie odrobić. Zobaczymy kto brązowym medalem będzie mógł wytrzeć łzy po nieudanych półfinałach, a komu pozostaną jedynie chusteczki.