Niepewność zielonogórskich kibiców odnośnie przyszłorocznego składu Falubazu została w dużej mierze rozwiana. Dwójka liderów pozostaje, a tym samym nie będzie konieczności drastycznych zmian w składzie.
Wybór pomiędzy Piotrem Protasiewiczem a Andreasem Jonssonem był rzeczywiście niełatwy. Gdybym musiał zdecydować, to oczywiście postawiłbym na „Protasa”, bo to człowiek stąd, kapitan drużyny, a także, co bardzo ważne w świetle idiotycznych przyszłorocznych przepisów, Polak. Jego odsunięcie od składu na pewno uruchomiłoby lawinę niezadowolenie wśród kibiców, a poza tym powodowałoby konieczność ściągnięcia innego krajowego zawodnika zbliżonej klasy. Tu wybór jest mocno ograniczony i właściwie w grę wchodziliby tylko Sebastian Ułamek i Krzysztof Kasprzak, a ani jednego, ani drugiego nie chciałbym oglądać w plastronie z Myszką Miki. Taki wybór jest podyktowany w dużej mierze sentymentem, bo przecież AJ miał bardzo dobry sezon. Spisał się znakomicie zarówno jako lider drużyny, jak i zawodnik prowadzący parę. W każdym występie starał się walczyć i odsuwanie go od drużyny byłoby działaniem mocno niesprawiedliwym.
Na szczęście znaleziono rozwiązanie, które nie uderza w żadnego z dwójki liderów, a jednocześnie wywiera pewną presję na BSI, a tym samym na FIM. Piotr Protasiewicz jest pierwszym żużlowcem, który stanowczo powiedział, że zrezygnuje z udziału w cyklu SGP jeśli nie zmienią się przepisy w Polsce. Wcale nie będzie łatwo znaleźć organizatorom następcy, bo ruch „Protasa” jest jednocześnie podrzuceniem kukułczego jaja innemu polskiemu klubowi. Jeśli wziąć kolejnego zawodnika z Grand Prix Challenge, to powinien nim być Martin Vaculik, z czego raczej nie ucieszyliby się w Tarnowie, a również panowie z BSI radosnej miny by nie mieli, bo Słowak, choć utalentowany, nie jest przygotowany ani sportowo, ani organizacyjnie do startów w elicie, więc jego udział nie wniósłby prawdopodobnie nic do cyklu.
Tak między Bogiem, a prawdą, to nie widzę specjalnie zastępcy dla Piotrka. Bez niego pozostanie w cyklu tylko dwóch Polaków, a raczej żaden inny nasz reprezentant nie będzie się palił do udziału w SGP, bo to oznaczałoby tak naprawdę konieczność drastycznego obniżenia żądań finansowych w ekstralidze, a być może nawet rezygnację z najwyższej klasy rozgrywkowej. Któż zatem? Matej Zagar już zrezygnował, a wciąż waha się Darcy Ward. Jedynym sensownym wyjściem byłoby chyba namówienie Grigorija Łaguty, ale Rosjanin też umie liczyć i wie dobrze, że oznaczałoby to konieczność jazdy w klubie mniej stabilnym finansowo. Szczerze mówiąc, nie widzę dobrego rozwiązania dla organizatorów cyklu Speedway Grand Prix przy pozostawieniu planowanego regulaminu polskiej ekstraligi.
Jak wobec tego będzie wyglądać skład Falubazu? AJ, „Protas”, Jonas Davidsson, Patryk Dudek, Grzegorz Zengota i jeden z dwójki juniorów daje w sumie KSM na poziomie 34.29. Do wykorzystania pozostaje więc 6.71, a w tym przedziale nie widać specjalnie interesujących opcji. Rory Schlein, bracia Jabłońscy, Mads Korneliussen i to chyba na tyle. Reszta jest albo za słaba, albo zajęta. Problem w tym, że oni nie mają zbyt wielkiego doświadczenia ekstraligowego. Jest jeszcze drugie rozwiązanie: wstawienie Patryka Dudka do składu seniorskiego kosztem Grzegorza Zengoty i zyskanie w ten sposób 2.45 pkt, co razem dawałoby już 9.16, a wówczas można myśleć o naprawdę poważnym wzmocnieniu (np. Grigorij Łaguta, Maciej Janowski czy… Grzegorz Walasek).
Pisałem wcześniej, że Robert Dowhan przy wszystkich swoich wadach jest dużo sprytniejszy od innych prezesów i po raz kolejny to udowodnił, przy okazji obalając jeden z argumentów Marka Cieślaka. Znów okazuje się, że pomimo wielkich prób wyrównywania poziomu wciąż można zbudować skład bardzo silny, odstający od większości drużyn, oczywiście na papierze. Po co więc tworzyć te sztuczne ograniczenia?