Kilka przemyśleń przed początkiem sezonu

Dawno niczego nie zamieszczałem, więc warto chyba kilka słów napisać. Choć pierwsze treningowe kółka kręcono już w Leicester i Toruniu, to jednak w Europie wciąż trwa przerwa zimowa. Za półtora tygodnia ma wystartować liga francuska, czyli sezon ma zostać formalnie rozpoczęty, ale na takie prawdziwe ściganie trzeba jeszcze poczekać dobre półtora miesiąca.

O czym można pisać w czasie, gdy właściwie nic się nie dzieje? Tu jest właśnie pewien problem, bo zakładając, że nie będę tworzył wydumanych teorii spiskowych, ani sensacyjnych wpisów, to… o temat nie jest aktualnie łatwo. Zwłaszcza, że tzw. wielki speedway, czyli zarówno polska liga, jak i szeroko pojęte kwestie związane z cyklami SGP, SEC, Speedway of Nation, niekoniecznie wchodzi w zakres moich teraźniejszych zainteresowań. Choć nie da się ukryć, że pewnie większość wpisów w ciągu roku właśnie tych kwestii będzie dotyczyć.

Póki co po raz drugi chciałbym zmierzyć się ze stworzeniem terminarza sportu żużlowego na świecie. Pierwsza próba ograniczała się do Europy (bez Rosji), ale zabrakło mi czasu i chyba samozaparcia, żeby dokończyć ten temat. Niemniej jednak i tak w swoim spisie miałem prawie 700 zawodów, co po uwzględnieniu Anglii dałoby w ubiegłym roku sporo ponad 800 imprez. Pamiętając, że sezon trwa tak naprawdę trochę ponad pół roku, wychodziło sporo ponad 100 imprez miesięcznie. Uważam, że to jest całkiem niezły wynik. Gdyby komuś chciało się przeglądnąć aktualną listę, to jest ona dostępna pod adresem https://kibic-zuzla.pl/kalendarz-imprez-2019/, a zawody zakończone pod adresem https://kibic-zuzla.pl/imprezy-zakonczone/.

W tym roku chciałbym wpisać imprezy z całego świata, czyli poza Europą znalazłyby się także Rosja, Australia, Nowa Zelandia, Argentyna oraz USA. W styczniu odbyło się już piętnaście turniejów, czyli coś się dzieje. Na liście nie mam jeszcze Anglii, I i II ligi polskiej oraz Danii, a i tak znalazło się tam prawie 550 imprez, które mają zostać rozegrane na 122 torach. Po doliczeniu Anglii, Danii i kilku mniej żużlowych krajów, torów wyjdzie pewnie ok. 160-170. Czy to dużo czy mało? Myślę, że nie jest to wynik najgorszy, choć trzeba pamiętać, że na ogromnej części rozegrana zostanie jedna lub dwie imprezy.

Gdyby ktoś zastanawiał się ile jest aktywnych torów w innych krajach, to spieszę wyjaśnić, że Polska wcale nie jest tu liderem. Aktualnie mamy 22 obiekty (nie liczę Stadionu Narodowego w Warszawie), czyli… mniej niż w Niemczech, gdzie imprezy zaplanowane są na dwudziestu trzech owalach, a doliczyć jeszcze można tory w Parchim i Mulmshorn, gdzie będą rozgrywane zawody w klasach 250 i niższych. Gdyby jeszcze doliczyć tory długie, piaskowe i trawiaste, to niejeden polski kibic byłby pewnie zaskoczony ilością obiektów służących za naszą zachodnią granicą do wyścigów motocyklowych. Na Wyspach rozgrywki ligowe odbywać się będą na dwudziestu trzech obiektach i wypada mieć nadzieję, że po rocznej przerwie powrócą do startów ekipy z Workington i Buxton.

Niestety, kilka obiektów znika na zawsze lub na jakiś czas z mapy. Nie oglądniemy już zawodów na słynnej Arena Essex, gdzie ścigała się drużyna Lakeside Hammers. Nie ma już także raczej szans na powrót żużla do Coventry. Speedway coraz bardziej znika we Włoszech, gdzie zostało już tylko Terenzano. Czy jest szansa na powrót Lonigo i Badia Calavena? Nie wiem, że ale chyba trzeba się powoli oswajać z tym, że zawodów już tam nie będzie. Pozostało praktycznie po jednym torze w Austrii i Holandii, podobnie jest w Chorwacji i na Słowacji, po trzy obiekty mają Słoweńcy i Węgrzy (przynajmniej taką mam nadzieję, bo nie ma jeszcze terminarza na Węgrzech), po dwa owale mają Rumuni, Łotysze. Ogólnie szału nie ma, ale jakoś to się jeszcze kręci. Żużel, jak na sport tak niszowy, jest po prostu za drogi. A najgorsze jest to, że patrząc na to, co dzieje się u nas, trudno mieć nadzieję, że sytuacja zmieni się na lepsze. Wszak to właśnie polski żużel (finansowany w największym stopniu przez samorządy i państwowe firmy, czyli upraszczając sprawę – z naszych podatków) wyznacza poziom zarobków, będący punktem odniesienia dla szeroko pojętych kosztów istniejących w żużlu.

Szczerze mówiąc nie jest mi szkoda żużlowców podpisujących wielkie kontrakty, nie potrafiących potem spełnić oczekiwań i wylewających swoje żale w różnego rodzaju mediach. Kibicuję przede wszystkim zawodnikom w krajach, gdzie żużel działa dzięki pasjonatom, gdzie pomimo braku torów, braku odpowiedniej liczby zawodów, żużlowcy starają się podnosić swój poziom. Kibicuję zawodnikom, którzy chcą się rozwijać. Trzymam kciuki za trójkę Polaków, którzy podpisali kontrakty w Premiership.

Nie ma jeszcze pełnego kalendarza we wszystkich krajach, ale mam kilka pomysłów na tegoroczne wyjazdy. Nie wiem co z tego wyjdzie, jednak jeszcze sześć czy siedem lat nawet nie marzyłem o tym, że będę mógł planować jakieś wyjazdy. Póki co udało mi się zobaczyć zawody w sześciu krajach i cieszę się tym, że mogę realizować w ten sposób swoją pasję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *