Sezon 2011 – runda I – zapowiedź

Jutro w końcu rusza liga. Na razie jedziemy na starych tłumkach, więc można opierać swoje opinie na jakiejś wiedzy i doświadczeniu. Typowanie jest zawsze trochę wróżeniem z fusów, a przecież drużyny ekstraligowe nie odjechały specjalnie wielu sparingów. Zawsze można je traktować jako fajną zabawę.

Peter Koij
Peter Koij

Na początku chciałbym zaznaczyć, że bardzo mną wstrząsnął śmiertelny wypadek podczas zawodów ice speedway’a w szwedzkim Västerås. Oglądając turnieje w Berlinie podziwiałem te jakże proste, a jednak bardzo skuteczne zabezpieczenia w postaci worków ze słomą, wełny z Rockwool’a i czegoś w rodzaju materaców. Mimo, że Szwecja znana jest z bezpiecznych samochodów, to jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju wyścigi torowe, musi dojść do tragedii, żeby coś się ruszyło. Trzeba przypomnieć, że ten kraj jako ostatni z trzech najważniejszych lig wprowadził obowiązek stosowania dmuchanych band, po wypadku Kima Janssona. Tym razem 48-letni reprezentant gospodarzy Peter Koij niestety zmarł w szpitalu, po uderzeniu w bandę na wyjściu z łuku. Zawodów nie przerwano. Pamiętam go z prezentacji w Belinie jako Wikinga z wielkim wąsem. Nie był wielkim mistrzem, ale robił pewnie to co kochał. Szkoda człowieka.

Przejdę do przyjemniejszych rzeczy, czyli do spekulowania.

Zielona Góra – Toruń
Chyba nawet w najczarniejszych snach toruńscy kibice nie spodziewali się, że ich klub będzie musiał wystawiać kontuzjowanego Michaela Jepsena Jensena żeby załapać się na dolny KSM. Brak zawieszonego Rune Holty, to kolosalne osłabienie. Zostaje trzech dobrych zawodników plus dwóch nieprzesadnie skutecznych juniorów i Czech Matej Kus kontra jadący w najsilniejszym składzie, występujący na własnym torze Falubaz. Faworytem oczywiście są zielonogórzanie i jeśli nic nieprzewidzianego się nie zdarzy, to powinni spokojnie wygrać.

Goście, oprócz kwestii punktowych, walczą także o swoich kibiców, którzy coraz bardziej odsuwają się od klubu. Ewentualne zwycięstwo mogłoby ten proces powstrzymać, a nawet zmienić tendencję. Bardziej prawdopodobna jest jednak walka o przyzwoity wynik, bo wysoka porażka może sprawić, że nowe hasło „My Krzyżacy” nie wystarczy i część fanów już nie pojawi się w tym roku na Motoarenie. To nie koniec problemów Aniołów. Unowocześnianie stadionu spowodowało, że torunianie mieli bardzo utrudnione korzystanie z własnego toru, a w wyjazdowych sparingach prezentowali się razcej przeciętnie.

Liczę na dobre przygotowanie toru i dobre ściganie, Nawet jeśli przewaga zielonogórzan będzie widoczna, to Adrian Miedziński, Ryan Sullivan oraz Chris Holder potrafią stworzyć dobre widowisko.

Mój typ: 53:37

Rzeszów – Gorzów
Patrząc na składy w zasadzie nie problemów z wytypowaniem faworyta. Są nim oczywiście goście. Duet Tomasz Gollob – Nicki Pedersen potrafi wygrać z każdym i raczej spełni swoje zadanie, ale oni sami meczu nie wygrają. Wiadomo, że nie może pojechać Bartosz Zmarzlik, bo nie skończył jeszcze 16 lat, więc wszystko zależeć będzie od trzech pozostałych seniorów, którzy są kompletnie nieobliczalni. Z kolei rzeszowianie, to Jason Crump i długo nic. Trudno oczekiwać żeby Rafał Okoniewski, Maciej Kuciapa czy Matej Ferjan potrafili w normalnych warunkach nawiązać walkę z Gollobem czy Pedersenem, więc pozostaje im skupienie się na wygrywaniu z pozostałymi „gorzowianami”, co i tak nie jest wcale zadaniem łatwym. Wydaje mi się, że gospodarze będą próbowali zakombinować coś z torem i stawiam, że przygotują taką kopę, jakiej nawet w Zielonej Górze nie było. Nie jest to oczywiście  żadną gwarancją sukcesu, a czasem działa wręcz odwrotnie.

Podsumowując, obie ekipy dzieli różnica jednej klasy. Mój typ: 41:49.

Częstochowa – Leszno
„Lwy” kontra „Byki”. Gospodarze, mający chyba największe problemy finansowe w historii kontra mistrzowie Polski pierwszy raz jadący bez swojego długoletniego kapitana. Problemy finansowe to jedno, a ambicja, to drugie. Na pewno bracia Łagutowie nie odpuszczą spotkania, a Peter Karlsson rewelacyjnie jedzie w Anglii. To oczywiście za mało żeby pokonać Unię, ale na postraszenie może wystarczyć.

Leszczynianie mają jednak swoje problemy. Podobnie jak w Toruniu, także na Smoczyka przychodzi coraz mniej ludzi, bo tamtejsi kibice wybierają tylko atrakcyjniejszych przeciwników. Do tego liderzy – Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej – mogą mieć w głowach aferę tłumikową. Siłą gości pozostaje wyrównany skład, ale warunkiem powodzenia jest rzeczywisty brak dziur.

Myślę, że wbrew pozorom w Częstochowie może być bardzo wyrównane spotkanie. Choć faworytem są goście, to gospodarze, pomimo problemów na pewno podejmą walkę. Mój typ: 42:48.

Wrocław – Tarnów
Pojedynek dwóch dziwnych drużyn. Wrocławianie sklecili skład na kolanie z tego co zostało na rynku. Stracili dwóch liderów – Jasona Crumpa i Marka Cieślaka. Nie ma się co oszukiwać, że co najmniej dwóch seniorów nie prezentuje poziomu ekstraligowego, więc jednym ich wyjściem jest próba tworzenia dobrej atmosfery i zgranej drużyny, bo gospodarze nie mają tak naprawdę nic do stracenia, a ewentualne zwycięstwo może dać porządnego kopa do dalszego działania.

Z kolei „Jaskółki” mają bardzo wyrównaną ekipę. W związku z oczekiwaniem na polskie obywatelstwo Martina Vaculika mają obecnie nadmiar seniorów, czyli któryś z nich musi zostać odsunięty. Nie wiem na ile trener tarnowian ma nosa do swoich żużlowców, bo na jego barkach ciąży spora odpowiedzialność. Ewentualna przegrana we Wrocławiu może znacznie pogorszyć atmosferę. Problemem jest także brak zdecydowanego lidera, kapitana, który potrafi pociągnąć pozostałych. Poza tym Unia Tarnów jest dla mnie raczej zbiorem dość solidnych, ale nie zawsze równo punktujących zawodników niż prawdziwą drużyną. W ubiegłym sezonie był to tak najbardziej nijaki twór w całej lidze. Każdy z nich ma coś do udowodnienia, bo na pewno K. Kasprzak wolałby jechać dla Leszna, F. Lindgren dla Falubazu, S. Ułamek zwiedził już większość ekstraligowych klubów, B. Pedersen zamierza pokazać, że wraca do czołówki, L. Madsen na razie miał jeden dość udany sezon.

Ciężko coś sensownego powiedzieć o szansach obu drużyn, bo opcji jest tak wiele, że można napisać całą powieść. Przyznam, że nie przepadam jakoś za „Jaskółkami”. Mój typ: 47:43

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *