Sprawa trenera Piotra Żyto chyba chwilowo wymknęła się spod kontroli. Sam zainteresowany pewnie nie spodziewał się aż tak radykalnych reakcji. Minęło kilka dni, więc już na chłodno można podsumować to co wiem na ten temat.
Rozpętała się niezła afera. Na forum Falubazu zdecydowana większość ludzi chciała nawet nie tyle rezygnacji P. Żyto, co wyrzucenia go z klubu. Prezes Robert Dowhan jeszcze w poniedziałek w Radiu Zielona Góra mówił, że cała sytuacja nie będzie miała wpływu na przedłużenie kontraktu z trenerem, a już we wtorek ogłosił zawieszenie negocjacji. Dotychczasowa umowa jest ważna do końca grudnia, więc rzeczywiście nie ma potrzeby żeby się spieszyć, bo są ważniejsze sprawy. Potem wystosowany został list podpisany przez „Zorganizowane grupy kibiców działające przy W69” czyli tak naprawdę nie bardzo wiadomo o kogo chodzi. Można się domyśleć, że chodzi o tę najgłośniejszą grupę z pierwszego łuku. Krótko podsumowując, żądają oni usunięcia z klubu człowieka, który jeszcze kilka dni wcześniej był ich bożyszczem.
Zawsze jest tak, że przy okazji tak kontrowersyjnych wydarzeń górę biorą emocje, a pierwsi odzywają się ci, którzy z reguły używają argumentów mocno ogólnych, ale za to bardzo radykalnych, a przede wszystkim głośnych. Kiedy już atmosfera przekracza pewien poziom przyzwoitości, wówczas uaktywniają się dopiero ludzie mówiący językiem spokojniejszym, często przedstawiając zdania diametralne odmienne od wcześniejszych wielkich haseł.
Przyznam, że byłem mocno skołowacony. Początkowo też wydawało mi się, że Piotr Żyto powinien klub opuścić. Potem jednak zacząłem patrzeć na całą sprawę bardziej przez pryzmat teraźniejszości niż przeszłości. Nie mam specjalnych wątpliwości, że spora część tych, którzy dziś tak głośno krzyczą, w takiej samej sytuacji zrobiłoby dokładnie to samo, co on dwadzieścia lat temu. Radykalizm ma to do siebie, że często dostosowuje poglądy do aktualnych potrzeb, bardzo łatwo tłumacząc ich zmianę szeroko pojętą koniecznością. Z drugiej strony, kiedy spojrzę na naszych naczelnych lustratorów, zasiadających w pierwszych kościelnych ławach, poniżających ludzi z Bogiem na ustach, to robi mi się niedobrze, a przede wszystkim jest mi wstyd, że należę do tego samego Kościoła co oni. Kiedy spojrzę na biskupów, chowających się za autorytetem Kościoła, nie mających odwagi przyznać się do swoich błędów z przeszłości, które były spowodowane przecież dokładne tymi samymi motywacjami, czyli chęcią polepszenia swojej aktualnej sytuacji, to wolę być zwykłym człowiekiem, uznawanym przez wiele takich pseudoautorytetów za szarą masę.
Pomyślałem sobie, że przecież każdy człowiek powinien dostać nową szansę. Ja dostaję takową choćby idąc do spowiedzi, choć często niewiele w moim życiu się zmienia. Uważam, że to co zrobił p. Żyto, choć w tamtej chwili było rozwiązaniem dla niego i jego rodziny korzystnym, to patrząc globalnie można to uznać za błąd. Nie zmienia to jednak faktu, że obecnie jest trenerem Falubazu i trzeba patrzeć na jego umiejętności tu i teraz, a także na ewentualne korzyści oraz straty spowodowane pozostawieniem bądź usunięciem go z tej funkcji. Czy jest dobrym trenerem? Na pewno jest skutecznym, aczkolwiek niektóre metody dochodzenia do sukcesów nie podobają mi się. Chodzi tu przede wszystkim o sposób przygotowywania toru, który swoją negatywną kulminację miało podczas spotkanie półfinałowego z Betardem Wrocław. Tak naprawdę zamiast prawdziwego speedway’a mieliśmy jazdę gęsiego, wobec niemożności przeprowadzenia skutecznego ataku. Być może podoba się to ludziom przychodzącym na Falubaz. Ja idę przede wszystkim na żużel, dlatego nie akceptuję takich praktyk. Uważam także, że chęć medialnego zaistnienia także niejednokrotnie wpływała na negatywne postrzeganie klubu w Polsce. Uważam za zupełnie niepotrzebne rozdmuchanie sprawy z Gapą czy kilka wypowiedzi mających na celu rozzłoszczenie przeciwników. Jest trenerem, za to bierze pieniądze i na tym powinien się skupić. Wystarczy popatrzeć na Leszno. Trener Roman Jankowski w zasadzie niepytany nie odzywa się, ale za to robi dobrą robotę i właśnie w ten sposób powinien działać dobry coach. On nie musi być widoczny.
Nie można za to odmówić panu Piotrowi umiejętności mobilizowania swoich zawodników, a także sprawdzania się w roli menadżera czyli podejmowania szybkich i często skutecznych decyzji w zakresie zmian, bo w zasadzie taką rolę pełni dziś większość trenerów. Szkoleniowcy zajmują się szkółką, a od pierwszego składu są menadżerowie. Właśnie te zalety decydują o wartości człowieka na tym stanowisku. Wystarczy popatrzeć na Polonię Bydgoszcz, która spadła, choć nawet przy kontuzji Emila Sajfutdinowa, powinna z tym składem spokojnie się utrzymać. Zabrakło tam jednak takiego „mobilizatora”, a niestety (albo stety, bo nie przepadam za tym klubem) Jacek Woźniak działał bez jakiejkolwiek wizji, nie mając prawdopodobnie żadnego autorytetu wśród zawodników. Tak na marginesie, to być może właśnie decyzja o rozwiązaniu umowy z J. Woźniakiem sprawiła, że Grzegorz Walasek podpisał dwuletni kontrakt z Polonią Bydgoszcz. Przyznam, że zaskoczył mnie bardzo swoją decyzją, bo przecież w tak wiele mówiono o kłopotach finansowych tego klubu. No tak, ale przecież było to Grand Prix, które wzbogaciło budżet pewnie o jakąś okrągłą sumkę, która pozwoliła na wypłacenie zaległych pieniędzy. Można więc powiedzieć, że Tomasz Gollob uratował, drużynę, której jest wychowankiem, bo przecież gdyby nie jego mistrzostwo świata, to nigdy nie sprzedano by tak wielkiej ilości biletów. Zastanawiam się, co skłoniło Walasa do podjęcia takiej decyzji. Przecież ta ekipa, to była kompromitacja tegorocznego sezonu. Czy skusiły go pieniądze? Raczej nie, wszak zarówno nad Wartą jak i nad Wisłokiem pewnie dostałby więcej. Może tak polubił kibiców? To raczej żart, bo trybuny stadionu przy Sportowej świeciły przecież pustkami. Istnieją zapewne inne powody. Presja na pewno będzie mniejsza, bo szanse powrotu do elity są olbrzymie. Wystarczy być na drugim miejscu, a w ekstralidze każdy chce wygrać. Być może decydującą kwestią jest właśnie zmiana trenera, który rzeczywiście nie potrafił zapanować nad zespołem i można było odnieść wrażenie, że często bardziej przeszkadzał niż pomagał.
Wracając do spraw zielonogórskich, z mojej strony nie będzie sprzeciwu (jakbym miał jakiś wpływ na decyzje w tej sprawie :)) przeciw pozostawieniu Piotra Żyto na dotychczasowym stanowisku, pod warunkiem, że przestanie pajacować, a mecze będą rozgrywane na dobrym i przede wszystkim bezpiecznym torze. Problemem może być oczywiście sposób postrzegania Falubazu jako klubu popierającego ludzi działających w ramach systemu komunistycznego. Może to wpłynąć na jego wizerunek, a tym samym na niechęć sponsorów do kojarzenia ich z taką niezręczną sytuacją. Z drugiej jednak strony jaki jest obecnie wizerunek naszego klubu? Mamy magię czyli zorganizowany doping, dzięki któremu na trybunach zasiada komplet publiczności, bo nie ma sensu ukrywać, że spora część kibiców przychodzi właśnie dla tej atmosfery, a nie dla emocji stricte żużlowych. Fajnie wygląda to w telewizji, dużo pisze się o nas w mediach, jesteśmy podobno najbardziej znanym klubem niepiłkarskim w Polsce. I co z tego. Wystarczy przyjść na stadion żeby przekonać się, że te wszystkie oprawy, fale, szkocje i labado są przykrywką dla szerzącego się wśród tych ludzi chamstwa i wulgaryzmów. Niestety, samo darcie ryja i bezkrytyczne powtarzanie tego co jakiś prostak krzyczy przez megafon nie powoduje bycia lepszym kibicem. Nie wiem dlaczego jest to tak trudne do pojęcia. Do tej pory zarząd klubu nie reagował, bo te tłumy to spory zysk w kasie klubowej, a często niestety zyskiwało także akceptację. Sytuacja powoli zaczyna być tyleż niebezpieczna co żenująca. Nie wyobrażam sobie co myślą sobie na sektorze VIP-ów, kiedy słyszą te wszystkie kur.., chu.., wypier… i inne tego typu wrzaski. Wydaje mi się, że tu jest właśnie pole do popisu dla tworzenia wizerunku. Niestety zwykła chuliganeria otrzymała wolną rękę i efekty są jakie są.
Pierwszym testem poparcia bądź niechęci do trenera będą wybory samorządowe. Trzeba więc poczekać jeszcze nieco ponad trzy tygodnie. Pozostawienie Piotra Żyto może spowodować lepsze scalenie naszej ekipy, bo nic tak nie wzmacnia jak przezwyciężenie wielkich problemów. Być może oczyści to także atmosferę wokół klubu. Jest jednak warunek: zamiast robienia szumu medialnego wokół klubu, spokój, spokój i jeszcze raz spokój. Na razie jesteśmy postrzegani jako fuksiarze, napinacze i warto to zmienić. Na początek może odciąć się od działań chamskich i wulgarnych nawet kosztem braku opraw czy zmniejszenia wpływów z biletów.