23 kwietnia miał się odbyć w Wolfslake turniej szumnie nazywany żużlową Ligą Mistrzów. Na trzy dni przed zawodami dowiedzieliśmy się, że obiekt nie posiada wymaganej infrastruktury. Każdy kto gościł na tym stadionie choć raz wie, że tam żadnej infrastruktury właściwie nie ma, więc nie bardzo rozumiem czego oczekiwali ludzie, którzy wyznaczyli akurat tą lokalizację jako miejsce rozgrywania zawodów z wyższej półki?
Temat trzeba podzielić na dwie części, czyli tor i resztę. Jeśli chodzi o sam tor, to rzeczywiście jest on bardzo ciekawy – nierównoległe proste oraz dwa różne łuki dają kształt jajka. Do tego czarna nawierzchnia. Bez wątpienia byłby to owal neutralny, bo startują tam właściwie tylko liga niemiecka, a mistrza Niemiec przecież nie ma w tym zestawieniu. Plusem, przynajmniej dla mnie, byłaby także odległość, bo 220 km nie jest przecież jakimś wielkim problemem. Szkoda, że odwołano zawody, bo chciałem tam pojechać. To tyle plusów.
Niestety, jakbym się nie starał przedstawić tego toru w korzystnym świetle, to warunki do oglądania nie są tam najlepsze. Miejsca na trybunach jest mało, jako że prosta startowa, to właściwie tylko ścieżka do przejścia. Pierwszy łuk ma nasyp na którym kibice mogą usiąść w dwóch rzędach plus jeden rząd stojący, a drugi wiraż nadaje się do oglądania tylko w części wyjściowej. Troszkę więcej miejsca jest na przeciwległej prostej. Ale tylko trochę.
Większym problemem jest oddalenie od najbliższego szpitala oraz kiepski dojazd. W przypadku poważniejszych wypadków jest konieczność wzywania helikoptera, jak miało to miejsce chociażby podczas ubiegłorocznych Indywidualnych Mistrzostw Niemiec, gdy bardzo groźnej kontuzji doznał Christian Hefenbrock. Karetka jest wówczas tylko miejscem, w którym zawodnik otrzymuje pomoc w oczekiwaniu na wspomniany helikopter.
Podobno organizatorzy World Speedway League doczepili się czerwonych świateł oraz dmuchanej bandy. Nie wiem, może rzeczywiście są to elementy wyposażenia nie spełniające jakichś tam wymogów, ale jak się tak zastanowić, to być może przyczyn należy szukać w osłabieniu Elit Vetlandy, która musiałaby radzić sobie bez Emila Sajfutdinowa oraz Jarosława Hampela. Przecież odwołanie zawodów na trzy dni przed terminem ze względu na brak czegoś, czego nigdy tam nie było jest tak głupie, że aż niewiarygodne.