Mówiły jaskółki…

Niezła afera zrobiła się wokół Taurona Azotów Tarnów. Okazało się, że klub ma kolosalne zadłużenie wobec zawodników, a ciekawsze jest to, że działacze wcale się z tym nie kryją. Co więcej, zamierzają odwrócić całą sytuację i jeszcze na niej zarobić. I to całkiem sporo.

Wielokrotnie pisałem o braku zaangażowania ze strony zawodników tarnowskiej ekipy (drużyną nijak się tego nie daje nazwać). Oddawanie meczów bez walki, to nie zarzut, tylko stwierdzenie faktów. To co ci zawodnicy (poza Fredrikiem Lindgrenem) pokazali podczas meczu w Zielonej Górze wołało o pomstę do nieba, a mecz u siebie z Betradem Spartą Wrocław trudno skomentować kulturalnymi słowami. Ogólnie cały sezon był koszmarny, a fakt, że mając naprawdę niezły skład od baraży uratował ich słaby dzień Grigorija Łaguty mówi właściwie wszystko. Warto przypomnieć, iż pierwsze zwycięstwo „Jaskółki”, mające w swojej nazwie dwie wielkie firmy, odniosły w VIII kolejce (5 czerwca 2011 r.), a więc po ponad dwóch miesiącach.

Teraz okazuje się jednak, że przynajmniej niektórzy zawodnicy od dłuższego czasu nie otrzymywali wypłat. Nie tłumaczy to fatalnego początku sezonu, natomiast w jakiś sposób można zrozumieć brak zaangażowania w drugiej jego części. Dobra jazda, to tylko powiększenie zaległości, a poza tym wydawanie pieniędzy na remonty silników pewnie przychodzi dużo trudniej. Chyba żaden z zawodników nie spodziewałby się jednak, że klub mając wobec niego ogromne zaległości będzie domagać się zapłaty odszkodowania za… brak premii od sponsora. Najciekawsze jest to, że każdy z oskarżonych o brak zaangażowania żużlowców miałby pokryć całą utraconą premię. Gdyby tak się stało, to ci właśnie jeźdźcy staliby się największymi sponsorami klubu i pewnie nazwa musiałaby ulec zmianie np. na Kasprzak Ułamek Tarnów.

Początkowo byłem święcie przekonany, że ta dwójka rzeczywiście zawalała mecze w początkowe fazie rozgrywek. Sprawdziłem i okazało się, iż moja pamięć trochę zawodzi. S. Ułamek i K. Kasprzak zdobywali w sumie całkiem sporo „oczek”. I runda – 61,2% zdobyczy całej drużyny (odpowiednio 9 i 10 pkt.), II runda – 52,5% (15 i 6), III runda – 26,3% (2 i 8), IV runda – 70,7% (17 i 12), V runda – 52,4% (9 i 13), VI runda – 27,5% (7 i 4), VII runda – 51,3% (10 i 10). Właściwie poza wpadkami w Częstochowie i Rzeszowie trudno mieć do nich jakieś większe pretensje, a trzeba pamiętać, że pod Jasną Górą S. Ułamek miał w pierwszym starcie upadek, w wyniku którego odjechał tylko trzy wyścigi. Skoro klub przyznaje się do tak olbrzymich zaległości finansowych wobec tej dwójki, to chyba trudno mieć pretensje, że druga część sezonu była słabsza. Obaj są spoza Tarnowa, więc naiwnością jest oczekiwanie wielkiego zaangażowania, gdy klub nie ma zamiaru wywiązywać się z podpisanych umów.

Nie wiem jak skonstruowane były kontrakty, ale nie chce mi się wierzyć, żeby ktokolwiek był na tyle głupi, żeby podpisywać  zobowiązanie do pokrywania wymyślonych przez działaczy kosztów. Myślę, że klub najpierw powinien skierować sprawę do sądu i dopiero mając na papierze wyrok domagać się od zawodników zapłaty odszkodowania. Tak, tylko jak udowodnić brak zaangażowania, gdy statystyka mówi, że obaj zdobywali w pierwszej połowie fazy zasadniczej prawie 50% punktów całego zespołu, a w drugiej części już pewnie nie dostali pieniędzy? Według mnie każdy adwokat potrafiłby żużlowców wybronić. Poza tym fakt, że klub nie wywiązał się w znacznej części ze swoich zobowiązań jest argumentem obciążającym działaczy. Nie wiem na co liczy prezes prowadzący spółkę akcyjną, jawnie przyznający się, że nie płaci i co gorsza nie ma zamiaru płacić za wykonaną usługę.

Tarnowski klub ma wciąż dwóch sponsorów w nazwie i mocno mocarstwowe plany. Już wiadomo oficjalnie, że ma tam jeździć Janusz Kołodziej, a zespół ma prowadzić Marek Cieślak. Ani jeden, ani drugi do tanich nie należą. Jeśli doliczymy Grega Hancocka, Macieja Janowskiego i Kacpra Gomólskiego, to „Jaskółki” będą musiały dysponować budżetem na poziomie grubo ponad 10 mln zł, żeby wypłacić wszystkie należne pieniądze. I to mając na dzień dzisiejszy dług w wysokości co najmniej 1.572.243,87 zł. Warto pamiętać, że głównymi sponsorami tarnowskiego żużla są spółki, których największym akcjonariuszem jest Skarb Państwa mający bezpośrednio w Azotach – 32,05%, a w Tauronie – 30,06%. Innymi akcjonariuszami są m.in. spółki z udziałem Skarbu Państwa oraz Fundusze Emerytalne. Robert Dowhan korzystając z mandatu senatora ma zamiar złożyć zapytanie w sprawie finansowania przez spółki z udziałem Skarbu Państwa. Nie wiem jaka jest prawdziwa motywacja w tym względzie, bo jak często bywa może być w tym wszystkim drugie dno, ale faktem jest, że publiczne pieniądze wydawane na żużel, będący w końcu sportem zawodowym, są zbyt duże. Tylko, że pan prezes chyba zapomniał, że finansowanie przez samorządy jest też mocno wątpliwe pod wieloma względami.

Myślę, że w temacie Tarnowa pojawi się jeszcze wiele nowych wiadomości. Nie wiem jaka będzie atmosfera wokół klubu, ale wygląda na to, że nawet Marek Cieślak może nie zapanować nad bałaganem. Już wychodzi jedna rzecz. Na portalu sportowefakty.pl można przeczytać, że Krzysztof Cegielski powiedział „Ta sytuacja nie zmienia naszego nastawienia do tarnowskiego klubu. My wiążemy się głównie z wiodącym sponsorem drużyny czyli firmą Azoty Tarnów.” Czyli całe gadanie o powrocie do domu jest tylko dorabianiem ideologii.

Przykro, że wokół ekstraligi jest coraz większy syf. Działacze oderwali się od rzeczywistości, a żużel jest jedynie przykrywką do chęci zaistnienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *