Salakmotor w defensywie

W ramach moich przygotowań do sezonu opracowywałem sobie kierunki, w których chciałbym się udać w tym roku. Jednym z nich była jakaś impreza na Węgrzech i mam nadzieję, że uda mi się ten plan zrealizować. Chyba jednak muszę się z tym spieszyć, bo sytuacja żużla u naszych bratanków za wesoło nie wygląda.

Dość wcześnie pojawił się terminarz FIM Europe, w którym zaplanowano na torze w miejscowości Nagyhalász dwie imprezy: SEC Challenge (25 maja) oraz rundę eliminacyjną Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów (6 lipca). We wtorek 12 marca na stronie węgierskiej federacji MAMS ukazał się terminarz zawodów planowanych na 2019 rok w tym kraju – dość późno w stosunku do innych federacji, ale i tak szybciej niż miało to miejsce w latach poprzednich. No i jest pewien problem, bo aż siedem z dwunastu imprez przewidzianych jest na obiektach, które wciąż nie mają licencji.

Na chwilę obecną jedynym formalnie działającym torem jest wspomniany owal w Nagyhalász. Czynny, choć formalnie nieposiadający jeszcze regulaminowego potwierdzenia jest stosunkowo nowy tor w Vasad, na którym zawodnicy trenowali już w pierwszych dniach marca. To jest prywatny obiekt, więc mam nadzieję, że w tym przypadku formalne zgody są kwestią najbliższego czasu. Pięć turniejów jest zaplanowanych w Debreczynie, a tam sytuacja jest trudniejsza, bo zależy od zgody miejscowych polityków. Próbowałem przetłumaczyć komentarze na profilu klubowym na facebooku i tam niestety optymizmu wśród kibiców nie było widać. Ostatecznie jednak zgłoszony został nowy klub, którego nazwa (SpeedWolf Team) powinna być znana kibicom żużla, bo kilka lat temu był odpowiedzialny za żużel w Debreczynie. Czy ostatecznie żużel będzie dalej istnieć w tym mieście? Wydaje się, że tak, aczkolwiek na ostateczne rozstrzygnięcia musimy jeszcze kilka dni poczekać – najpóźniej do końca marca.

Jest jeszcze czwarty obiekt, który mógłby być używany, ale aktualnie jest nieczynny dla żużla i wygląda na to, że tak już niestety pozostanie. Na torze w Gyuli ostatnie zawody zostały rozegrane w 2017 roku. W ubiegłorocznych planach były tam przewidziane bodajże dwie imprezy, ale ostatecznie zostały przeniesione do Nagyhalász. Stadion w Gyuli jest obiektem miejski, a tamtejszy samorząd nie zamierza wykładać pieniędzy na sport, który na Węgrzech uprawia aktualnie… pięciu facetów.

Co jest aktualnie największym problemem speedwaya w tym kraju? Brak obiektów? Chyba nie, bo wbrew pozorom torów w ostatnich trzydziestu latach było tam całkiem sporo. Salakmotor, bo tak nazywa się czarny sport po węgiersku, obecny był (jeszcze czasem jest) we wschodniej części kraju. W ostatnich latach najważniejszymi miastami były: Szeged (tor zamknięty ok. 1992 roku), Miszkolc (tor zamknięty w 2013 roku), Nyíregyháza (tor zamknięty ok. 1993 roku), Gyula (prawdopodobnie zamknięty w 2018 roku) oraz Debreczyn, póki co jeszcze czynny. Co ważne, te tory były w dużych miastach – poza Gyulą (nieco ponad 30 tys. mieszkańców) pozostałe wymienione mają ponad 100 tys. mieszkańców. Przeglądając listę byłych zawodników doszedłem do wniosku, że największą stratą dla węgierskiego żużla było zakończenie działalności klubu w Szegedzie, skąd pochodzą m.in. Robert Nagy, Antal Kocso czy Norbert Magosi.

W dużym mieście, w którym żużel ma jakąś tradycję, dużo łatwiej znaleźć chętnych do uprawiania tego sportu. Jednak minusem tych „wielkomiejskich” torów był to, że one wszystkie wyglądały właściwie tak samo – długie (wokół boiska piłkarskiego), przy tym stosunkowo wąskie, a jednocześnie technicznie raczej nieskomplikowane. W ubiegłym roku miałem okazję być w Debreczynie na ostatnim z tych obiektów „w starym stylu”. Zawodu były w sumie całkiem fajne, ale przyznam, że sam tor o długości 402 metrów oraz szerokości 10,3 i 16,2 metra jest potencjalnie bardzo niebezpieczny. Do tego trybuny znajdują się bardzo blisko toru, więc praktycznie nie ma tam strefy bezpieczeństwa.

W międzyczasie były mniej lub bardziej udane próby otwierania nowych obiektów. W 2012 roku w Mórahalom otwarto tor, który działał jakieś dwa lata. Bodajże rok później powstał bardzo fajny tor w Nagyhalász, a w 2015 roku rozpoczęła się budowa najnowszego węgierskiego obiektu w Vasad – niewielkiej miejscowości położonej na południowy wschód od Budapesztu, czyli niejako wbrew tradycji. Gdzieś w okolicy Szegedu można jeszcze znaleźć jakiś opuszczony tor w Algyő. Te nowe obiekty są techniczne całkiem ciekawe, ale ze względu na swoje położenie ciężko spodziewać się jakiegoś wielkiego szkolenia, czyli tego, czego brakuje Węgrom chyba najbardziej.

Wypada mieć nadzieję, że salakmotor przezwycięży te ogromne kłopoty i na bazie grup pasjonatów kiedyś odbudowany zostanie tam speedway na jakimś przyzwoitym poziomie. Na razie jest dramat, ale niedawne wydarzenia pokazują, że wciąż może być… gorzej. W ubiegłym roku karierę zakończył Jozsef Tabaka, teraz portal speedwaynews.pl doniósł, że Roland Benko występować będzie w barwach federacji Słowenii – swego rodzaju rewanż za czasy, gdy Matej Ferjan jeździł pod flagą węgierską. Póki co szansa na to, że w indywidualnych mistrzostwach kraju wystąpi szesnastu madziarskich zawodników ociera się niemalże o cud. Ale przecież cuda na tym świecie się zdarzają…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *