Sytuacja w polskich klubach staje się bardzo dynamiczna i tylko szkoda, że ta dynamika nie przekłada się na wartość sportową poszczególnych ekip. Swoją drogą ciekawe ile klubów dopisało już milion złotych za mistrzostwo, żeby dopiąć budżet. Mimo wszystko nadal podpisuje się wysokie kontrakty z zawodnikami, a ci zadowoleni, że znów znaleźli jelenia potrafią bardzo bezpośrednio pokazać, gdzie mają swoich polskich pracodawców.
Po czterech kolejkach ligowych wiadomo, że Unia Leszno jest bardzo mocna zarówno pod względem sportowym, jak i mentalnym. Fajnie, że Adamowi Skórnickiemu z tych chłopaków udało się złożyć drużynę, co wcale nie było to zadaniem łatwym. Mam wrażenie, że nie poradziłaby sobie z nim większość naszych menadżerów. Życzę powodzenia na przyszłość, a przede wszystkim zdrowia, bo choć „Byki” prowadzą w ekstraligowej tabeli, to są obecnie najbardziej porozbijaną ekipą. Na właściwe tory wracają chyba także torunianie, którym zdecydowanie na plus wyszedł spokój po dwóch pierwszych niezbyt udanych meczach. Trzecim z liderów jest Falubaz, w którym także dwóch zawodników miało przymusową przerwę. Nie wiem na czym to polega, ale najwidoczniej kontuzje jakoś przekładają się na jakość drużyny.
Zaskoczyło mnie posunięcie zarządu Stali Gorzów, czyli zawieszenie dwóch liderów, choć byli oni liderami tylko z nazwy. Jak się przemyśli trochę całą sprawę, to jest w tym jakiś sens. Co prawda najbliższy mecz w Zielonej Górze był szansą na odbicie się od dna (triumf na W69 zmazałby wszystkie dotychczasowe plamy), ale jednocześnie porażka w pełnym składzie mogłaby być gwoździem do trumny. Tymczasem występ bez dwóch gwiazd właściwie zabiera całą negatywna presję, pozwala sprawdzić rezerwy (a to może się przydać w dalszej części sezonu), a gdyby kibice bardzo się domagali – zawieszenie w ostatniej chwili można cofnąć, wszak regulamin pozwala na dwie zmiany w awizowanym składzie. Wiele pojawiło się zastrzeżeń do zwolnienia Piotra Paluch z funkcji trenera. „Bolo” jest stalowcem z krwi i kości, ale drużyna mu się rzeczywiście rozjechała. Na dodatek brak jest pomysłu na poskładanie do kupy tych klocków. Czy kary będą dobrym środkiem? Zobaczymy. Wesoło będzie, gdy okaże się, że gorzowianie lepiej jadą bez Krzysztofa Kasprzaka i Mateja Zagara. W przypadku KK chyba coś przeoczono w Gorzowie. Gołym okiem widać było, że jego głównym celem jest złoto w cyklu SGP, a jeśli coś mu się nie uda, to najbardziej ucierpi na tym atmosfera w jego polskim klubie. A że gwiazdorzyć potrafi, to nikogo specjalnie przekonywać nie trzeba. Szkoda, że na tym wszystkim ucierpieć może także niedzielne widowisko, ekstraliga i… budżet Falubazu.
Innym przegranym początku sezonu jest GKM Grudziądz, ale trzeba sobie powiedzieć, że nie jest to jakaś wielka niespodzianka. Brakuje lidera i jest to widoczne aż nadto. Przed sezonem pisałem, że największym problemem mogą być różne źródła finansowania poszczególnych zawodników. Wyraźnie widać, że Artiom Łaguta lekceważy swojego polskiego pracodawcę i nawet tego nie ukrywa w wypowiedziach, choć pewnie robi to nieświadomie. Tomasz Gollob do tej pory pojechał dwa dobre wyścigi, a poza tym jest co najwyżej przeciętniakiem i nie potrafi wygrywać z liderami rywali. Sytuacja z Rafała Okoniewskim wygląda jeszcze gorzej, a formacja juniorska właściwie nie istnieje. Trudno mieć pretensje jedynie do Krzysztofa Buczkowskiego i Daniela Jeleniewskiego. Co będzie dalej? Obawiam się, że tylko gorzej.
Wrócę jeszcze do Falubazu, bo choć zielonogórzanie są wciąż niepokonani, to nie oznacza, że nie mają swoich problemów. Niedługo powinniśmy poznać decyzję w sprawie Patryka Dudka i liczyć się trzeba z zawieszeniem go do 3 maja 2016 roku. Podejrzanie niejasna jest rola przedstawicieli klubu w całej sprawie, bo aż nie chce mi się wierzyć, żeby nie znano lub nie potrafiono zinterpretować tak jasno sformułowanych przepisów antydopingowych. I właściwie nie wiadomo dlaczego próbuje się udowodnić, że był to tylko trening (w rozumieniu polskich przepisów), skoro zawodnik miał zakaz trenowania i wykorzystywania klubowej infrastruktury. Rozumując logicznie, nie da się wytłumaczyć postępowania przedstawicieli klubu, dlatego pozostają domysły i teorie spiskowe. Wiadomo, że szału z pieniędzmi w Falubazie nie ma. Kibice przychodzą na mecze, ale tylko dlatego, że obniżono ceny biletów, a 5-10 zł mniej na jednej wejściówce daje całkiem sporą sumę. Ważne kontrakty ma siedmiu seniorów, co niewątpliwie musi kosztować, a posadzenie aż dwóch z nich na ławie (w tym jednego ze statusem gwiazdy) atmosfery raczej nie poprawi. Trudno nie znaleźć też zależności pomiędzy zawieszeniem Patryka Dudka, a objęciem funkcji trenera przez jego ojca. Sam Duzers robi za maskotkę i atrakcję podczas różnego rodzaju imprez organizowanych przez klub.
Ciekaw jestem jak dalej spisywać będą się zielonogórzanie. Na razie są skuteczni, choć szału w tym nie ma. Właściwie wszystko kręci się wokół Jarosława Hampela, a „Mały” wespół z Piotrem Protasiewiczem zdobyli aż 51% punktów całego zespołu w tegorocznych meczach. Jeśli do tego dodamy, że najskuteczniejszy zawodnik ekstraligi w meczu ze Spartą ani razu nie wystartował zgodnie z przepisami (gratulacje dla pana sędziego), to widać jak cienka jest granica pomiędzy sukcesem i porażką. Pierwsza porażka kiedyś wreszcie przyjdzie i wtedy zobaczymy jaka będzie frekwencja na trybunach zielonogórskiego stadionu.
Prognozy pogody na najbliższą niedzielę są słabe. Skoro jednak Falubaz sprzedał wszystkie bilety, a przeciwnik sam się osłabił, to pewnie gospodarze za wszelką cenę spotkanie będą chcieli odjechać. Chyba, że obie gorzowskie zawieszone gwiazdy nagle odzyskają skuteczność i wrócą do składu. Wtedy prace na torze jakoś mniej skuteczne mogą się okazać. Kto wie czy niedzielne popołudnie nie otrze się znów o jakąś paranoję.