Zmiany barw klubowych, cz. I

Wydaje mi się, że na razie okres przedtransferowy jest inny niż podobny czas w latach poprzednich. A przecież w związku z powiększeniem ligi oraz zmianą regulaminu w portalach sportowych powinno aż huczeć od „nieoficjalnych informacji”. Tym razem jednak bardziej od internetowych forów bardziej grzeją się telefony działaczy.

Na razie mamy jedną sprawę i to przeprowadzoną dość szybko, bez niepotrzebnych wypowiedzi. Grzegorz Walasek podpisał z poprzednim zarządem Polonii Bydgoszcz dwuletnią umowę. Zarząd się zmienił, stwierdzono iż kontrakt jest niekorzystny dla klubu, zaproponowano zawodnikowi nowe warunki, na które ten się nie zgodził i strony zakończyły negocjacje. Proste. Wypada się tylko zastanowić czym kierowali się poprzedni włodarze bydgoskiego klubu proponując „Walasowi” warunki, których nie byli wstanie spełnić? Patrząc na końcową tabelę I ligi można postukać się mocno w czoło i zapytać po jaką cholerę wydano tyle pieniędzy, skoro awansowały aż dwie drużyny, a Polonia wygrała rozrywki z przewagą ośmiu punktów? Nie jest tajemnicą, że bardzo duże udziały w klubie ma miasto, a więc politycy, i to w pewien sposób może tłumaczyć niektóre zachowania.

Nie mam wątpliwości, że Grzegorza Walaska chciałoby mieć większość polskich klubów ekstraligowych. Może nawet wszystkie, bo to doświadczony, waleczny żużlowiec, a poza tym Polak, co przy nowym regulaminie jest bardzo ważną kwestią. Ale jak każdy interes, tak i ten ma gdzieś granicę opłacalności. Działacze Polonii decydując się na przedstawienie oferty mocno różniącej się od kontraktowych zapisów na pewno liczyli się z możliwością odejścia zawodnika, więc mają pewnie opracowany plan awaryjny. Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby tenże plan awaryjny był tak naprawdę nową strategią budowania drużyny. Myślę, że celem nadrzędnym jest zatrzymanie Emila Sajfutdinowa i tworzenie składu wokół niego. Wiadomo, że poziom poszczególnych ekip będzie mocno zróżnicowany, więc nawet teoretycznie słabszy skład może zapewnić spokojne utrzymanie się w ekstralidze, bo przecież nie w każdym klubie celem na sezon 2012 musi być zdobycie medalu. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że przyszły rok ma być w Bydgoszczy tylko pewnym przygotowaniem do posunięć na lata kolejne. Po pierwsze trzeba zmniejszyć udział miasta w finansowaniu klubu i znaleźć w końcu sponsorów, a potem… Myślę, że każdy się domyśli.

Wciąż nie wiem do końca, które kluby ekstraligowe wciągną w swoje szeregi armię Polaków mających zamiar przenieść się do najwyższej klasy rozgrywkowej. Nierzadko są to żużlowcy prezentujący mocno przeciętny poziom pierwszoligowy. Kiedy sobie pomyślę, że dla części z nich wprowadzenie nowych tłumików oznaczało kompletne nieprzygotowanie do sezonu, to zastanawiam się po co wprowadza się przepisy ewidentnie obniżające poziom sportowy, przy zapewne podobnych kosztach. Przecież ci ludzie w dużej mierze jeździli w I lidze, bo tam było łatwiej o punkty, a teraz przenoszą się do ekstraligi ze względu na możliwość wynegocjowania lepszych warunków finansowych. Pojawia się inne pytanie: kto zastąpi tych żużlowców w niższych ligach?

Z dostępnych informacji wynika, że Kacper Gomólski przenosi się do Tarnowa. O ile samemu żużlowcowi się nie dziwię, to myślę, że działacze nie robią tu dobrego interesu. Kacper parę razy pokazał, że potrafi jeździć i prędzej czy później chciałby spróbować swoich sił w elicie. To naturalne. Skoro jego Start Gniezno po raz kolejny nie awansował do ekstraligi, on zaczął szukać sobie w końcu nowego klubu. W przyszłym roku skończy 19 lat. Musi mieć jednak świadomość, że w Tarnowie nie będzie już lokalną gwiazdą, a każde nieodpowiedzialne zachowanie skutkujące wykluczeniem do końca meczu na pewno odbije się na jego koncie. Mecze barażowe z Włókniarzem Częstochowa, który był najsłabszą drużyną tegorocznej ekstraligi pokazały, że musi się jeszcze sporo nauczyć. „Orłom” zabrakło do ekstraligi zaledwie dwóch punktów i realnie patrząc Kacper pojechał w tym dwumeczu słabo, przegrywając dwukrotnie (w tym raz na własnym torze) z Marcelem Kajzerem. A czemu uważam, że działacze nie robią dobrego interesu? Bo mając swoich wychowanków powinni ich promować. Wiem, że wyniki młodych tarnowian nie były, delikatnie mówiąc, zadowalające, a Jakub Jamróg i Tadeusz Kostro w przyszłym roku skończą 21 lat. Jest to jakiś dowód, że w pewien sposób zmarnowano tych dwóch chłopaków, bo nie wszystko można wytłumaczyć kontuzjami. Sprowadzenie nowego juniora, który nie gwarantuje wcale większych zdobyczy punktowych, zatrzyma szkolenie i bynajmniej nie zwiększy motywacji wychowanków. Kilka lat temu budowano już siłę na armii zaciężnej i jak to się skończyło wszyscy wiemy. Był tu także epizod z Pawłem Hlibem. Gdzie jest dziś ten chłopak? A przecież miał całkiem spory talent…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *