Jak można przegrać wygrany mecz albo odwrotnie

Za tydzień odbędą się lubuskie derby. Ciężar gatunkowy będzie ogromny, bo ewentualna przegrana może spowodować wypadnięcie z czwórki jednego z ubiegłorocznych medalistów DMP. Duży wpływ na atmosferę w obu klubach na pewno mają dzisiejsze występy. Falubaz powinien spokojnie wygrać w Rzeszowie, a tymczasem przegrał kolejny wyjazdowy mecz w bardzo słabym stylu. Stal Gorzów rozpoczęła dramatycznie słabo pojedynek z liderem na własnym torze, żeby wygrać go w sposób znamionujący ogromny potencjał tego zespołu. Można powiedzieć, że jakiś czas temu zgubiła się drużyna w Zielonej Górze, ale w niedzielę drużyna odnalazła się w Gorzowie.

Niedawno napisałem, że gdybym musiał postawić pieniądze na dwie wygrane lub dwie przegrane Stali z rzędu, to wybrałbym tę drugą opcję. Dziś widać, że obstawiłem kiepsko. Być może dlatego, że nie przewidziałem, że ktoś wpadnie wreszcie na pomysł odsunięcia słabego Tomasza Golloba. Okazało się, że to posunięcie zdało egzamin w 300% procentach. I najciekawsze jest to, że wcale nie mam zamiaru skupiać się na kiepskiej postawie kapitana reprezentacji Polski, ale na rewelacyjnej jeździe drużyny gospodarzy. To co zrobili żółto-niebiescy z Tauronem Azotami Tarnów, to kompletna miazga. Po siedmiu biegach było 16:26, a kolejne siedem wyścigów (od VIII do XIV) Stal wygrała 30:12. Wielki szacunek za taki mecz. Warte podkreślenia jest odsunięcie najsłabszych ogniw. O jednym napisałem wyżej, drugim był Krzysztof Kasprzak. Wreszcie stało coś, co wydawało się nierealne, czyli postawienie na drugą linię (oczywiście chodzi mi o przedsezonowe założenia). Ciekawe czy to rozwiązanie będzie kontynuowane. Zobaczymy.

Jak to się mogło stać?. Przecież wszystko funkcjonowało doskonale i nagle w tej jaskółkowej maszynerii pojawiła się rysa, potem pęknięcie, aż wreszcie całość kompletnie się rozleciała. Zawsze stawiałem Marka Cieślaka za wzór motywatora i przyznam, że po raz drugi w krótkim okresie czasu widziałem jego bezradność. Tym razem wszystko zaczęło się od nieporozumienia w pierwszym łuku pomiędzy Dawidem Lampartem i Gregiem Hancockiem, w wyniku którego mistrz świata zamiast walczyć o zwycięstwo znalazł się pod samą bandą. Potem było starcie pomiędzy Januszem Kołodziejem a Nielsem Kristianem Iversenem. Chociaż Duńczyk poleciał ostro w bandę, to punkty przestał zdobywać krajowy lider gości. W opisanym okresie dwaj tarnowscy milionerzy przywieźli cztery punkty w sześciu startach: Kołodziej miał trzy zera, a Hancock wygrał z… Adrianem Cyferem. Gdy wreszcie wydawało się, że goście odzyskają wigor mistrzowie świata seniorów i juniorów pojechali jak para szkółkowiczów dając się na połowie okrążenia wyprzedzić Matejowi Zagarowi. Gorzowianie byli jak rekin, który poczuł krew, a tarnowianie jak cwaniak w drogim aucie, któremu po wjechaniu na rondo zepsuła się nawigacja i zamiast patrzeć na drogowskazy jeździł w kółko dopóki znów nie złapie zasięgu.

W tym samym czasie Falubaz w żenujący sposób przegrał mecz z dwoma rywalami. Po dziewięciu biegach Grzegorz Walasek i Rafał Okoniewski zdobyli w sumie aż 70% punktów całej drużyny. Wydawało się, że skoro ta dwójka przestanie startować, to druga część zawodów będzie dla gości. I wszystko na to wskazywało, a liderem Falubazu był w tym czasie… Adam Strzelec. Wiele razy pisałem, że jestem zadowolony z postawy Rafała Dobruckiego, ale w Rzeszowie zrobił kilka rzeczy, których nie potrafię zrozumieć, ani tym bardziej wytłumaczyć. Po siedmiu biegach goście mają sześć punktów straty, więc oczywiście jest stosowana rezerwa taktyczna. Fajnie, ale dlaczego startuje Alex Loktajew (3 punkty), a nie Andreas Jonsson (5 punktów)? A. Strzelec pojechał rewelacyjnie trzy biegi z rzędu zdobywając w nich 8 „oczek” plus bonus. X bieg – pola A, XI bieg – pole B, XII bieg – pole A. Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego w biegu XIV został postawiony na polu C? Dlaczego w biegach nominowanych nie pojechał zawodnik wystawiony wcześniej w rezerwie taktycznej? Dlaczego z pola A pojechał Rune Holta, chwilę wcześniej przywożący „zero”? Dlaczego wciąż młody musi się dostosowywać do starego? Na co liczył Dobrucki? Że Strzelec i tak wygra, a Holta z krawężnika na pewno coś przywiezie? Przecież Norweg zawala kolejny mecz wyjazdowy w końcówce. Wypadałoby wreszcie wyciągnąć z tego jakieś konstruktywne wnioski. Wiele razy pisałem, że szans nie dostaje Krzysztof Jabłoński. Miałem o to pretensję do menadżera. Dziś jestem zdruzgotany postawą Krzyśka. Aż nie wiem co mam napisać. Teraz wypada czekać na powrót Patryka Dudka i dać szansę kolejnych startów Adamowi Strzelcowi.

Właściwie nie stało się nic zaskakującego, przecież wszyscy wiedzą, że Stal jest mocna u siebie, a Falubaz słaby na wyjeździe. Ważny jest jednak  także styl w jakim kończy się mecz, bo najczęściej atmosfera przed kolejnym pojedynkiem jest podobna do tej, w jakiej kończyło się poprzednie spotkanie. Kto wygra lubuskie derby? Tego dziś nie wiem. W każdym razie po niedzielnych meczach przewagę psychologiczną ma Stal Gorzów. A zielonogórzanie muszą pamiętać, że mają tylko dwa punkty przewagi nad piątym w tabeli Unibaksem.

2 thoughts on “Jak można przegrać wygrany mecz albo odwrotnie

  • 23-07-2012 z 14:25
    Permalink

    Trochę dla mnie się mylisz a po pierwsze napisałeś że jesteś zadowolony z Rafała Dobruckiego ale mimo to zrobił wiele błędów w meczu z Rzeszowem. Racja!!! Ale chcę ci przypomnieć że to nie pierwszy mecz gdzie zawalił wynik Zielonej Górze bardzo duże błędy w doborze składu sorry ale natarczywe stawianie na Jonasa nie była błędem??? Dopiero może od dwóch trzech kolejek na niego nie stawia. Nie rozumiem krytyki która cały czas spada na „ryśka” widać że się stara gdy postawił w 14 biegu w pewnym zwycięskim meczu na Adama a nie na Holte mimo iż mieli po 6 pkt nie było błędem. Nie stety to był kolejny błąd widać że obaj panowie za sobą nie przepadają ale nie kosztem wyniku drużyny!!!!! Nie wiem dla mnie 7+1 jest bynajmniej przyzwoitym wynikiem i nie rozumiem krytyki która spada na Holtę nie chce wypominać jak Jonas przywoził zera cały czas z uporem maniaka na niego stawiał Dobrucki dopiero gdy krytyka kibiców z Zielonej Góry zaczęła nagłaśniać błędy Dobruckiego wtedy jakimś cudem Jonasa nie było w awizowanym składzie. Chciałbym jeszcze wrócić do 1 kolejki Ekstraligi gdy Jerzy Kanclerz spokojnym głosem spytał KIM JEST FALUBAZ??? I jaki był wynik w pierwszej kolejce??? Bydgoszczanie znokautowali słabego w tym dniu Holte i cały Falubaz. Teraz widać kto robi postęp, zadowolonym można być na pewno z Pepego, AJ, Dudka cały czas troche lepszej jazdy by się chciało od Holty i Olka a tym bardziej od piątego seniora. To jest moje zdanie bardzo ładnie i mądrze napisany tekst.

  • 23-07-2012 z 14:50
    Permalink

    Dziękuję za komentarz. Jeśli chodzi o R. Dobruckiego, to ogólnie jestem zadowolony z jego pracy i mimo wszystko uważam, że poza tym nieszczęsnym meczem w Rzeszowie nie popełnił większych błędów. Tematem do rozważań są jego faktyczne możliwości w podejmowaniu decyzji, bo czasem mam wrażenie, że za sznurki pociąga ktoś inny. Tutaj opinie mogą być oczywiście różne. A w kwestii Rune Holty, to moje uwagi dotyczą jego startów w końcowej fazie zawodów. Zobacz, że on po X biegu praktycznie nie zdobywa punktów na rywalach i to jest rzecz, o której chciałem napisać. Cóż z tego, że zdobył 7 punktów, skoro zawalił biegi XIII i XIV. Wiem, że jest skuteczniejszy niż Jabłoński czy Davidsson, ale jednak to miał być trzeci lider, a jest tylko przeciętną drugą linią. I jeszcze jedno. O ile Davidsson w każdym momencie może zaskoczyć, to Holta już lepszy nie będzie. Będzie ciułał te swoje 5-7 punktów i tyle. Wiem, 5-7, to więcej niż zero i dramat Falubazu polega na tym, że słaby Holta na chwilę obecną wciąż nie ma alternatywy, co widać po słabiutkich końcówkach w Czewie, Wrocku i Rzeszowie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *