Zaczynają się mecze o wszystko

W niedzielę możemy mieć ciekawe rozstrzygnięcia w ekstralidze, a wszystko przez sobotni finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów we włoskim Lonigo. Początek zawodów jest tam tradycyjnie o godz. 21, więc zakończą się pewnie koło północy, a młodych żużlowców czeka nocna podróż do Polski. Różnie to wygląda, jeśli chodzi o wpływ takich wojaży na formę i w niektórych przypadkach może się to okazać kluczową kwestią.

Bartosz Zmarzlik, Michael Jepsen Jensen, bracia Pawliccy, Tobiasz Musielak, Alex Loktajew, Maciej Janowski to podstawowi zawodnicy swoich drużyn ekstraligowych, więc ewentualne wahnięcia ich formy muszą się odbić na wyniku całego zespołu. Szczególnie kibice w Lesznie i Gorzowie będą drżeć o swoich, bo czekają ich spotkania o dość sporym ciężarze gatunkowym. Unia jedzie do Gdańska i jeśli chce się liczyć w walce o czwórkę, to musi tam wygrać. Rywal jest u siebie nieobliczalny, choć trzeba też pamiętać, że gospodarze pojadą bez Thomasa Jonassona, który we wtorek złamał dwa palce w w swojej macierzystej lidze. Szwed nie jest gigantem speedway’a, ale powalczyć potrafi, szczególnie na własnym obiekcie i tej jego zadziorności pewnie zabraknie. Czy zastępstwo zawodnika zda egzamin? Ciężko teraz wyrokować, bo poza Nickim Pedersenem raczej nie ma tam pewniaków. Jeśli miałbym subiektywnie odnieść się do tej pary, to wolałbym oglądać triumf gości, bo wolę kibicować drużynie wychowanków. Poza tym Wybrzeże dość wyraźnie zaniża ekstraligowy poziom i aż strach pomyśleć, co prezentowałaby ta ekipa, gdyby nie debilny przepis o ograniczeniu ilości stałych uczestników cyklu SGP w składzie meczowym. Gdańszczanie mają nóż na gardle, a jak wiadomo taki stan może równie dobrze zmobilizować poszczególnych zawodników, jak i sprawić, że kompletnie zawalą mecz.

Niemniej zestresowani będą pewnie fani w Gorzowie. Ich Staleczkę czeka pierwszy z kluczowych meczów – podejmują lidera tabeli i nie mogą sobie pozwolić na porażkę. Przypomnieć trzeba, że w następnej kolejce czekają gorzowian lubuskie derby, a ewentualne przegranie tych dwóch pojedynków może oznaczać już nie tylko kompletne rozbicie atmosfery, ale nawet wypadnięcie z czołowej czwórki rozgrywek. Gospodarze mają drużynę nieobliczalną i tak naprawdę są w stanie rozjechać „Jaskółki”, ale nieobliczalność ma swoją drugą stronę i tę opcję ostatnio mogliśmy zaobserwować. Można liczyć na Nielsa Kristiana Iversena, w dobrej formie są dwaj uczestnicy sobotniego turnieju w Lonigo, teoretycznie u siebie mocny powinien być Matej Zagar. Jak zaprezentuje się Tomasz Gollob? Tego nie wie pewnie nikt. W niedzielę zawalił mecz w Lesznie, we wtorek zawalił mecz w Szwecji, ale czy zdobycie kompletu w niedzielę byłoby niespodzianką? Na pewno nie. Myślę, że ten występ będzie dość wiarygodnym wyznacznikiem jego aktualnej dyspozycji. Z kolei rywale nie mają żadnej presji. Przewaga w tabeli jest tak duża, że mogą pozwolić sobie na luz i ten właśnie luz w połączeniu z niezwykle równym składem Taurona Azotów Tarnów stanowi wielką siłę tej ekipy. Nie jest to oczywiście żadną gwarancją sukcesu, jednakże stanowi podstawę do osiągania dobrych wyników.

Dość nieoczekiwanie przed ogromną szansą na zdobycie trzech dużych punktów staje Falubaz Zielona Góra. Kontuzja Jasona Crumpa powoduje sporą dziurę w składzie „Żurawi” i nawet „zz” nie musi wcale pomóc w osiągnięciu lepszego wyniku. Australijczyk co prawda nie spełniał w tym roku oczekiwań, ale jednak gwarantował co najmniej 10 punktów. Kluczową postacią może się okazać Maciej Kuciapa. Ten wyśmiewany często wychowanek rzeszowskiego klubu ostatnio pojechał dobrze w Częstochowie i chyba zamknął usta krytykantom, a wiadomo, że na własnym torze jest dużo skuteczniejszy. Z kolei zielonogórzanie pokazali, że wyjazdy nie są ich najmocniejszą stroną i w tym przypadku kłopoty kadrowe rywali wcale nie muszą okazać się handicapem dla Falubazu. Tym bardziej, że goście też nie mogą skorzystać ze swojego czołowego zawodnika – Patryka Dudka. Patrząc wyłącznie na papierowe możliwości faworytami są wciąż obecni mistrzowie Polski i jeśli faktycznie wygrają, to będą jedną nogą w play-offach.

Teoretycznie łatwe zadanie czeka Unibax Toruń, bo wygrana z zamykającym tabelę Włókniarzem raczej nie powinna przysporzyć im wielu problemów. „Anioły” na porażkę nie mogą sobie pozwolić ze względów wizerunkowych oraz, że tak je nazwę, praktycznych. Wiadomo, że coraz trudniej jest namówić kibiców do odwiedzenia „Motoareny”, a z drugiej strony żużlowcy gospodarzy mają okazję do w miarę łatwego podreperowania swoich budżetów. Od gości chyba nikt za wiele nie oczekuje. Jeśli podejmą walkę, to być może przekonają swoich kibiców, że w Częstochowie jest drużyna, na którą warto przychodzić, jeśli nie, to pogłębi się proces postępujący we Włókniarzu od czasu kompromitacji na własnym obiekcie podczas spotkania ze Stalą Gorzów.

Fajnie, że wreszcie zaczynają się mecze mające jakieś znaczenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *