Zlata Stuha 2021 – Pardubice

Drugą odsłoną pardubickiego weekendu były dwie imprezy: mistrzostwa świata flat track (chyba po raz pierwszy z udziałem Polaka – Łukasza Bujniewicza oraz dwóch kobiet), a także tradycyjny turniej Zlata Stuha, czyli taka mała Zlata Prilba.

Najstarszy na świecie juniorski turniej miał w tym roku swoją kolejną odsłonę, więc tradycja została podtrzymana. Na starcie stanęło osiemnastu zawodników z jedenastu krajów. Jeśli ktoś narzekałby, że obsada jest słaba, że wielu uczestników nie jest znanych w żużlowym świecie, to w zasadzie pominąłby jedną z ważniejszych wartości Zlatej Stuhy. Właśnie dzięki takim imprezom zawodnicy mniej znani żużlowcy mogą zaprezentować się nieco szerszej publiczności, a wyniki tego prestiżowego turnieju na pewno trafią do większej grupy odbiorców.

Tradycyjnie wyścigi odbywały się w sześcioosobowej obsadzie, więc na starcie pojawiały się oprócz standardowych także kaski zielony oraz biało-czarny. Młodzi zawodnicy jeździli ambitnie, ale jednocześnie z głową, więc na szczęście nie doszło do groźnych zdarzeń. Jedynym pechowcem okazał Wiktor Jasiński, który po wypchnięciu przez jednego z rywali spotkał się z bandą i zakończył udział mocnym upadkiem na plecy. Szkoda, bo wychowanek gorzowskiej Stali był jednym z kandydatów do udziału w finale.

Część zasadnicza składała się z czterech serii, po których najlepsza czwórka awansowała bezpośrednio do finału, a zawodnicy z miejsc 5-10 jechali w biegu ostatniej szansy o dwa ostatnie miejsca premiowane awansem do najważniejszej gonitwy. Poza zasięgiem rywali był w tej części Petr Chlupac, który zdecydowanie wygrał wszystkie swoje wyścigi. W finale rozgrywanym na dystansie sześciu okrążeń jednak nie wyszedł mu start oraz pierwszy, co skutkowało dopiero trzecią pozycją na mecie. Bezkonkurencyjny w finale okazał się Mateusz Świdnicki i zasłużenie wygrał całą imprezę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *