Fotorelacja z lubuskich derbów

Podczas meczu ze Stalą Gorzów udało mi się zrobić kilka zdjęć. Jakościowo są trochę gorsze od poprzednich, bo o godzinie 21.00 jest już naprawdę ciemno. Ale nic to, jak mówił Pan Wołodyjowski, fajnie, że udało się zrobić chociaż takie.

Tym razem robienie zdjęć było trochę utrudnione, bo piknikowość naszej trybuny została mocno zakłócona przez import kibiców z pierwszego łuku, którzy najwyraźniej mają albo ADHD, albo goszczą w sobie jakieś stworzenia pochodzenia robakowego, bo nie potrafią oglądać wyścigu na siedząco. Cóż, ważne, że oni widzą, reszta to motłoch, który i tak zadowoli się zobaczeniem skrawka tego, co jaśnie wielmożny pan raczy udostępnić. Patrząc na tych ludzi nie mam zielonego pojęcia po co miasto wydaje grube miliony na budowę nowej trybuny, na siedziska, skoro większość kibiców i tak stoi.

Trochę zrobiło się zamieszania wokół wykluczenia Tomasza Golloba. Kibice gorzowscy twierdzili, że ich idol był z przodu, więc mógł zrobić co mu się podoba. Otóż nie.  Podobnie jak dzieje się to na drodze, manewr wyprzedzania jest zawsze bardzo niebezpieczny, tym bardziej, jeśli po prostej żużlowcy pędzą ok 100km/h przez 3-4 sekundy. Według mnie zawodnik przeprowadzający atak musi brać odpowiedzialność za swoją decyzję do momentu całkowitego minięcia rywala. Tymczasem Gollob ściął Protasiewicza i fakt, że w tym momencie był trochę z przodu nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Podobna sytuacja miała miejsce w Gorzowie w ubiegłym roku, kiedy to ten sam „lider klasyfikacji cyklu GP” przewrócił Tomasza Gapińskiego (wtedy jeszcze zawodnika Włókniarza) i również został wykluczony. Zawodnik mijany, który nie dostaje możliwości bezpiecznego złożenia się w łuk jest w sytuacji bez wyjścia. Mając pozostawione kilkadziesiąt centymetrów miejsca, a przed sobą dmuchaną bandę tak czy inaczej musi rozpocząć składanie się w łuk. Według mnie więc wina za wypadek w takiej sytuacji leży zdecydowanie po stronie atakującego, który nie zostawia żadnego marginesu bezpieczeństwa przeciwnikowi.

Speedway sam w sobie jest sportem bardzo niebezpiecznym. Aby móc rywalizować na wysokim poziomie, zawodnicy muszą mieć do siebie minimum zaufania. Żużel jest tylko sportem, a nie walką na śmierć i życie. Najwyraźniej Gollob o tym zapomniał. Jego wypowiedzi po GP w Mallili świadczą o pewnej degeneracji umysłowej. Nazywanie chamskiego faulu przypadkiem i tłumaczenie wszystkiego tym, że Emil Sajfutdinow za wcześnie zaczął schodzić do krawężnika (a kiedy miał schodzić skoro łuk się już zaczynał?) jest żenujące w ustach tak doświadczonego zawodnika. To co miał zrobić Sajfutdinow? Zostawić miejsce, bo król Gollob jedzie? Co miał zrobić Protasiewicz? Uderzyć w dmuchaną bandę i wylecieć na pas bezpieczeństwa? Jest jakaś granica, której nie można przekroczyć. Najbardziej zaskoczyło mnie podsumowanie wypowiedzi  Golloba w Mallili – „Wiem o co jadę”. To oznacza, że on ma prawo zrobić wszystko żeby osiągnąć cel. To nie wróży dobrze na przyszłość.

Patrząc na Tomasza Golloba podczas derbów miałem wrażenie, że jest to człowiek, który nie czuje bólu, nie czuje strachu, który nie ma nic do stracenia. Obawiam się, że jest to chyba efekt jego problemów osobistych. Jeśli tak będzie dalej, to część żużlowców będzie bała się z nim jeździć, choć po prawdzie część już się boi. Pamiętam jak kilkanaście lat temu cała stawka cyklu Grand Prix jechała przeciw Gollobowi, bo nie potrafił walczyć fair, faulował, jeszcze raz faulował, odpychał podczas jazdy, a niejednokrotnie był także zagrożeniem dla samego siebie. W końcu przegiął i po kolejnym chamskim ataku przewrócił Craiga Boyca. Australijczyk wstał podbiegł do Golloba i z pięści załadował Gollobowi prawego prostego w ryj. Nie ma co pochwalać tego typu zachowań, ale na chamstwo i prostactwo jest niestety tylko jedna metoda. W końcu zdarzyło się coś, co odmieniło jego karierę – wypadek podczas Złotego Kasku w 1999 roku. Od tego czasu jeździł inaczej, też odważnie, nierzadko na granicy faulu, ale jednak w ramach normy. Do minionego weekendu. Obecnie jest w niesamowitej formie, żeby tylko nie przesadził.

Prezentacja
Oprawa kibiców Stali, vol. 1
Oprawa kibiców Falubazu
Oprawa kibiców Stali, vol. 2
Bieg I: P. Dudek, A. Loktajew, S. Gustafsson i P. Pawlicki
Bieg II: G. Hancock, T.Gapiński, G. Zengota, D. Ruud
Bieg V: M. Zagar, R. Dobrucki i F. Lindgren
Bieg VI: P. Protasiewicz, T. Gapiński, P. Dudek i M. Zagar
Bieg VII: G. Hancock, T. Gollob i S. Gustafsson
Piotr Protasiewicz
Bieg VIII: P.Protasiewicz, P. Pawlicki i P. Dudek
Bieg VIII: P. Pawlicki i P.Protasiewicz
Bieg IX: G. Hancock, G. Zengota, T. Gapiński i M. Zagar
Bieg X: T. Gollob, F. Lindgren, P. Pawlicki i R. Dobrucki
Oświetlenie nowej trybuny
Bieg XI: T. Gollob, P. Protasiewicz, M. Zagar i G. Zengota
Bieg XII: F. Lindgren, P. Dudek, S. Gustafsson
Radość Patryka Dudka
Bieg XIII: T. Gollob, T. Gapiński, G. Hancock, R. Dobrucki
Oprawa przed biegami nominowanymi, vol. 1
Oprawa przed biegami nominowanymi, vol. 2
Efekt oprawy
Bieg XIV: G. Zengota, M.Zagar, T.Gapiński, F. Lindgren
Bieg XIV: Atak M. Zagara na G. Zengotę, vol. 1
Bieg XIV: Atak M. Zagara na G. Zengotę, vol. 2
Bieg XV: Atak T. Golloba na G. Hancocka
Bieg XV: Atak T. Golloba na G. Hancocka
Bieg XV: T. Gapiński i P. Protasiewicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *