Chyba powinienem gdzieś oficjalnie podziękować Grigorijowi i Artiomowi Łagutom, bo to dzięki ich pazerności nie straciłem pieniędzy na dojazd i bilety na sobotni półfinał Drużynowego Pucharu Świata w Częstochowie. Teraz, gdy wiadomo, że nie pojedzie także Tomasz Gollob, to turniej zamienia się w zawody dla prawdziwych pasjonatów, niestety tylko tych mieszkających niezbyt daleko Jasnej Góry. Dla wszystkich, którzy kupili wejściówki przez internet przesyłam wyrazy ubolewania.
Organizatorzy mają prawdziwego pecha. Najpierw kontuzje, potem protest Łagutów, teraz pogoda uniemożliwiająca rozegranie imprezy. Ciekawy czy jeszcze jakiś polski będzie chciał organizować tego typu zawody. Rok temu w Bydgoszczy też nie było szału na trybunach. Teraz okazuje się, że na szesnastu zadeklarowanych żużlowców aż pięciu, i to czołowych, nie pojedzie. Tylko reprezentacja Łotwy pozostanie bez zmian. Przyznam, że chętnie zobaczyłbym np. Andrieja Lebediewa, Kjastasa Puodżuksa, Maksima Bogdanowsa, Ilię Czałowa czy Andrieja Kudriaszowa, ale nie za te pieniądze. Wydaje mi się, że przy tak okrojonych składach Łotysze mogą powalczyć o baraż, co byłoby dla nich niemałym osiągnięciem, choć jednocześnie generowałoby trochę kosztów. Niektórzy jednak nie widzą przeciwwskazań w reprezentowaniu swojego kraju, nawet jeśli nie mają z tego tytułu gratyfikacji finansowych.
Wczoraj okazało się także, że nie pojedzie Tomasz Gollob ze względu na problemy z kręgosłupem. Dziwne to, że o godz. 14 tych problemów nie miał, a o 19 już ma. Chodzi zapewne o coś zupełnie innego. Po co stawiać na Golloba, który ma i tak pewne miejsce w składzie, skoro można wypróbować Patryka Dudka. A nuż pokaże się z dobrej strony i przyda się na finał? Tym bardziej, że Maciej Janowski swoimi ostatnimi występami ligowymi udowadniał, że miejsce w reprezentacji mu się nie należy. Jak z tego wybrnąć? Regulamin DPŚ (co ciekawe dostępny na stronie Polskiego Związku Motorowego tylko w języku… angielskim) pozwala na dokonanie zmiany w składzie tylko w przypadku kontuzji lub choroby popartej zaświadczeniem lekarskim zaakceptowanym przez międzynarodowe jury. Nie wykluczam, że „Chudy” może mieć jakieś problemy, bo przecież swoje lata już ma, a dodatkowo jest wyższy od przeciętnego żużlowca, jednak chyba nie jest to rzeczywista przyczyna dokonanych roszad.
Cóż, pozostaje oglądanie tegorocznego DPŚ w telewizji. Może to i lepiej, bo zamiast tego turnieju można negocjować z żoną wyjazd na inne zawody. Najlepiej pierwszo lu drugoligowe. Może Ostrów Wlkp., albo Opole?