Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to już w niedzielę poznamy nowego Drużynowego Mistrza Polski. Obie drużyny wydają się mieć dość wyrównany poziom, więc może się okazać, że gospodarze wygrają różnicą dwóch lub czterech punktów, a wtedy rozpocznie się kłótnia o decyzję Wojciecha Grodzkiego, który nie wykluczył Nielsa Kristiana Iversena, choć ten pojechał sobie na skróty.
Dla dobra naszego żużla, a właściwie dla niepogarszania i tak kiepskiej atmosfery, najlepiej byłoby, gdyby gospodarze wygrali różnicą większą niż pięć punktów, albo goście rozstrzygnęli ten pojedynek na swoją korzyść, ewentualnie obie drużyny podzieliły się punktami.
Sytuacja jest taka, że nawet jeśli walki na torze zbyt dużo nie będzie, to różnica punktowa powinna zapewnić emocje. Mam nadzieję, że wersja minimalistyczna nie będzie miała miejsca, a kibice zobaczą prawdziwy speedway. Oby nie było defektów, upadków i wykluczeń, a Janusz Kołodziej miał spokojną głowę, czyli żeby jego psy się znalazły.
Tarnowianie powinni wygrać podwójnie pierwszy wyścig, ale z drugiej strony pamiętać trzeba, że ich prowadzenie sześcioma punktami, to de facto tylko jedno „oczko” przewagi, a dla gorzowian to możliwość korzystania z rezerw taktycznych. Może się okazać to sporym utrudnieniem dla gospodarzy. Co prawda gorzowianie mają więcej dziur w składzie, za to indywidualnie ich czołowa czwórka prezentuje się dużo lepiej od tarnowskich odpowiedników, co może mieć niebagatelne znaczenie w wyścigach nominowanych. Obstawiam, że jeśli gościom uda się nie stracić przewagi przez XIII wyścigów, to w dwóch ostatnich też sobie poradzą.
Trzeba jednak pamiętać, że w parkingu oprócz żużlowców są jeszcze menadżerowie, a na tym ważnym polu przewaga jest po stronie gospodarzy. Wbrew pozorom nie wystarczy mieć dobrych zawodników. Należy im jeszcze pozwolić na skuteczną jazdę. Kończąc ten wątek mam takie przemyślenie: jeśli Stal nie zdobędzie mistrza, to będą mogli podziękować tym, którzy szykowali im tor, eliminując czterech z siedmiu zawodników.
Trochę na uboczu Unibax podejmie Falubaz w finale pocieszenia. Goście są porozbijani i jeśli zdobędą więcej niż 40 punktów, to uznane zostanie to za ich sukces (co jest oczywiście równoznaczne z uznaniem takiego wyniku za porażkę torunian). Zielonogórzanie od niemalże miesiąca właściwie nigdzie nie startują i na dzień dzisiejszy chyba nikt nie potrafi powiedzieć co prezentują poszczególni zawodnicy. Szansę na start dostaną juniorzy – Adam Strzelec i Kacper Rogowski, a wcześniejsze mecze pokazały, że potrafią pokazać co potrafią, jeśli otrzymają szansę. Nie chodzi mi tu o jakieś dwucyfrowe wyniki, ale jeśli obaj w sumie przywiozą 9-10 punktów, to będzie można uznać, że w jakiś sposób załatali dziurę po Patryku Dudku. Zadanie bardzo trudne, ale chyba wykonalne.
W zgłoszonym składzie znajduje się Jonas Davidsson, chociaż według oficjalnego komunikatu zakończył już sezon. Łukasz Jankowski pojedzie Zlatej Prilbie, a Krzysztof Jabłoński ma wystąpić w Czerwonogradzie na Ukrainie. Kim mają zatem zamiar pojechać zielonogórzanie? Przecież Rune Holta ostatnie kilka tygodni pauzował i nawet jeśli wystartuje, to jego forma jest jeszcze większą niewiadomą niż normalnie.
Ciekawe jak do meczu podejdzie Chris Holder? Nie da się ukryć, że drużynowo dużo ważniejsza jest dla niego walka o mistrzostwo Elite League z Poole Pirates, a indywidualnie sezon jest dla niego już właściwie zakończony. Podobnie sprawa wygląda z Darcy Wardem. Do tego Adrian Miedziński raczej słabo sprawdza się w najważniejszych spotkaniach, a występ Ryan Sullivan wciąż nie jest do końca pewny. Może się okazać, i wcale się nie zdziwię, że czołowymi postaciami będą bracia Pulczyńscy, którzy oprócz swoich regulaminowych wyścigów pojadą jeszcze jako rezerwowi za piątego seniora. W ramach treningu pojadą dziś w turnieju Zlata Stuha w Pardubicach i są tam w gronie faworytów.
Kto będzie cieszył się w niedzielę? Znając życie okaże się, że „Jaskółki” wygrają 46:44 lub 47:43. W Toruniu muszą wygrać gospodarze. Po prostu muszą. A sobie i tym, którzy wybiorą się do Pardubic, życzę wielu emocji podczas Zlatej Prilby.