Czy warto startować w Elite League?

W drugiej połowie listopada pojawiły się informacje o rezygnacji Nielsa Kristiana Iversena oraz Kennetha Bjerre ze startów w lidze angielskiej. Zaraz potem w SF pojawił się artykuł mający dowodzić odwrót zawodników od Elite League, poparty statystyką dotyczącą zawodników z czołówki światowej. Podobne zestawienia nie pojawiły się już jednak dwa tygodnie później, gdy obaj Duńczycy związali się na kolejny rok z Gwiazdami z King’s Lynn.

Myślę, że temat startów na Wyspach jest ciekawym zagadnieniem. Brytyjczycy ogólnie są dziwni, więc stworzyli własne przepisy ograniczające możliwości kontraktowania najskuteczniejszych żużlowców. Do tego jest tam dużo startów, tory wymagające zupełnie innego sprzętu, niezbyt wygórowane stawki za zdobycze punktowe, a jednak wciąż nie brakuje chętnych do występowania w tej lidze, jakże często znienawidzonej i wyśmiewanej przez naszych wszystkowiedzących kibiców, dla których żużel poza ekstraligą (ewentualnie SGP i SEC) nie istnieje. Na pewno w przed tegorocznym sezonem Elite League poniosła ogromną stratę, bo zrezygnowali Tai Woffinden i Peter Kildemand. Wcale się jednak nie zdziwię, gdy obaj powrócą tam w przypadku szybkiego zakończenia sezonu w Polsce. Ciekaw jestem jak spiszą się, mając mniej imprez do odjechania. Krzysztof Kasprzak po rezygnacji z jazdy w Anglii został wicemistrzem świata, aczkolwiek jestem święcie przekonany, że nigdy nie doszedłby do takiego poziomu bez tej angielskiej szkoły żużla.

Z drugiej strony na Wyspy powracają Chris Holder i Andreas Jonsson i im także będę się przyglądał pod kątem ewentualnych zmian w podejściu do ścigania. Nie ukrywam, że chciałbym, aby podejście do angielskich rozgrywek zmieniło się, bo uważam, że ta liga jest dla przyszłości speedway’a bardzo ważna. Jakby nie patrzeć, właściwie wszyscy dzisiejsi uczestnicy cyklu SGP mają za sobą co najmniej kilka lat startów w Elite League. I nie jest przypadkiem, że taki Martin Smoliński po dwóch latach jazdy tam awansował do czołówki. Nie potrafię zrozumieć dlaczego w najważniejszym momencie właściwie przestał startować, ograniczając występy do Bundesligi, SEC i SGP, co spowodowało. Taki jego wybór, takie też efekty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *