Sztuka

Przed nami najdziwniejsza tegoroczna kolejka w żużlowej ekstralidze. W pierwszej szóstce w zasadzie wyniki są mało ważne, bo wszystko już wiadomo, a poza tym niektóre drużyny wystąpią w mocno okrojonych składach. Za to zapowiada się całkiem fajny pojedynek w Częstochowie.

Dla przykładu Unia Leszno będzie dysponować… czterema zdolnymi do jazdy zawodnikami. Do tego dojdzie „zetzetka” i wstawiony na sztukę Adam Skórnicki lub Damian Baliński, żeby osiągnięty był minimalny KSM. „Byki” muszą wykręcić rezultat lepszy niż PGE Marma Rzeszów, a więc w dwumeczu nie mogą przegrać różnicą większą niż 58 punktów, co oznacza, że w Gorzowie goście powinni zdobyć co najmniej… 22 punkty. Aż taki słabi leszczynianie nie są, żeby mieć kłopot z uciułaniem siedmiu oczek na rywalach, zakładając oczywiście, że w każdym biegu przynajmniej jeden z nich dojedzie do mety. Z kolei gorzowianie raczej nie myślą o zajęciu pierwszego miejsca po tej rundzie, więc pewnie pozwolą odjechać więcej wyścigów juniorom, tym bardziej, że Tomasz Gollob jeszcze odczuwa skutki upadku sprzed dwóch tygodni. Presji nie ma żadnej, więc zapowiada się mecz przyjaźni. Zresztą dla leszczynian priorytetem jest zapewne dojechanie w całości do końca zawodów, bo ewentualna kontuzja mogłaby spowodować jeszcze większe problemy. Sześć kontuzji i zawieszony Edward Kennett, to już chyba wystarczająca ilość pecha. To, że mimo przeciwności Unia będzie najprawdopodobniej walczyć o medal jest przede wszystkim dowodem na słabość rywali. Skoro rzeszowianie w pełnym składzie osiągnęli (jeśli o jakimkolwiek osiągnięciu można w ich przypadku mówić) dużo gorszy rezultat, to chyba najlepiej świadczy o tej ekipie.

Mocno porozbijani są także wrocławianie. Wiadomo, że w niedzielę nie będą mogli pojechać Piotr Świderski oraz Tomasz Jędrzejak, choć obaj będą wpisani do składu. Za pierwszego stosowana będzie „zetzetka”, a drugi pojawi się na sztukę dla osiągnięcia minimalnego KSM. Pełnosprawnych więc będzie tylko pięciu zawodników, w tym juniorzy Patryk Malitowski, Lasse Bjerre oraz Dennis Andersson. Jeśli w sumie przywiozą pięć „oczek”, to uznam ich występ za przyzwoity. Cały ciężar zdobywania punktów spadnie na Kennetha Bjerre oraz Macieja Janowskiego. Wiadomo, że Betard Sparta nie ma wielkich szans na awans dalej. Zresztą menadżer Piotr Baron stwierdził, że ich awans byłby wypaczeniem sportowej rywalizacji, bo nie byliby w stanie wystawić sensownego składu spełniającego wymogi regulaminowe (w ewentualnych meczach o medale nie mogliby już korzystać z zastępstwa zawodnika za „Świdra”). O ile goście chcą godnie zakończyć sezon, to gospodarzom z Torunia pewnie zależeć będzie na zdobyciu co najmniej 61 punktów, co oznaczałoby wyprzedzenie Falubazu i w półfinałach starcie z Unią Leszno, a nie ze Stalą Gorzów. Motywacja do walki jest dość atrakcyjna, ale zapewne bez niej także Unibax pojechałby na maksa. Wystarczy porównać składy obu drużyn, żeby stwierdzić, że wygrana różnicą co najmniej 32 punktów nie powinna sprawić gospodarzom większych trudności.

Jedyny mecz o coś będzie rozegrany w Częstochowie. Wiadomo, że triumf w dwumeczu daje pewne utrzymanie i możliwość tworzenia drużyny na kolejny rok. Przegrana oznacza jeszcze konieczność pojedynkowania się z trzecią drużyną z pierwszej ligi i choć na pewno wizja ewentualnych baraży nie powoduje ani w Tarnowie, ani pod Jasną Górą czerwonego alarmu, to nie wierzę, żeby któryś z klubów miał zamiar do tej rywalizacji podchodzić. Do tej pory w Częstochowie mecze były dość zacięte i pewnie podobnie będzie tym razem. Ciężko cokolwiek prognozować, bo obaj rywale mieli sporą przerwę w rozgrywkach. Ja osobiście liczę na zwycięstwo gospodarzy, ponieważ w przeciwieństwie do „Jaskółek” pokazali charakter przynajmniej w części sezonu zasadniczego. Szkoda, że TVP Sport nie zamierza transmitować tej imprezy, skupiając się na z góry rozstrzygniętych meczach o awans do czwórki.

Choć w sobotę w Polsce nie będzie żądnych istotniejszych imprez, to jednak ten dzień może być dla kilku klubów mocno stresujący. Grand Prix Challenge w szwedzkiej Vetlandzie. może mocno wpłynąć na przyszłoroczne składy. Do Grand Prix awansuje trzech zawodników, a przecież według planów w przyszłym sezonie w każdej drużynie będzie mógł startować tylko jeden zawodnik z tego cyklu. I tak, jeśli awansuje Piotr Protasiewicz, to Falubaz będzie w sporych opałach, jeśli awansuje Matej Zagar, to na pewno nie uszczęśliwi tym samym prezesa Stali Gorzów, a jeśli awansuje Grzegorz Walasek, to mocno skomplikuje się sytuacja Polonii Bydgoszcz. Najdziwniejsze, że wystąpi aż pięciu zawodników Taurona Unii Tarnów, która do drużyna niemiłosiernie cieniowała w lidze. Każdy z tych żużlowców ma swoje prywatne ambicje. Ciężko to na pewno pogodzić z ograniczeniami, jakie nakładają przepisy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *