Osłabiony Unibax kontra osłabione(?) „Jaskółki”

Mam nadzieję, że dziś w końcu rozegrany zostanie półfinał w Toruniu i wreszcie poznamy pary walczące o złoty i brązowy medal. Przerwa w rozgrywkach była zupełnie niepotrzebna i niby wszyscy o tym wiedzą. Tylko czy rzeczywiście wszystkim zależało na tym, żeby mecz w pierwotnym terminie się odbył? Tutaj mam spore wątpliwości. Cała sprawa mocno śmierdzi i jest gwoździem do trumny spółki Ekstraliga Żużlowa sp. z o.o. Oby to co powstanie na gruzach tego tworu było lepsze.

Sytuacja Unibaksu mocno się skomplikowała po poniedziałkowym wypadku i kontuzji Ryana Sullivana. Teraz wiadomo już na pewno, że Australijczyk nie pojedzie i chociaż przez kilka dni była wielka niepewność, to taka decyzja jest jedyną rozsądną. Strata dla gospodarzy jest ogromna i raczej nie są jej w stanie załatać Adrian Miedziński, Darcy Ward i Chris Holder dzień po turnieju w Vojens. Dwójka spoza cyklu SGP ostatnio niczym specjalnym nie zachwycała, może jednak te kłopoty zmobilizują drużynę do tego stopnia, że wreszcie kibice zobaczą na torze prawdziwych „Krzyżaków” z krwi i kości. Kluczowymi, oczywiście w pozytywnym sensie, postaciami mogą się okazać bracia Pulczyńscy, czego im mocno życzę, bo pokazali już tym roku, że w trudnych chwilach potrafią wziąć także na swoje młode barki część ciężaru zdobywania punktów. Gdyby nieco cofnąć się w czasie, to okaże się, że przełamanie Unibaksu zaczęło się w momencie, gdy drużyna jechała osłabiona brakiem D. Warda. Wówczas wychowankowie wyszli z cienia „Kangura” i radzili sobie dużo lepiej niż wtedy, gdy drużyna startowała w pełnym składzie. Teraz strata jest jeszcze większa, ale właśnie te kłopoty mogą sprawić, że drużyna, dzięki wychowankom, odzyska zaufanie kibiców.

Tarnowianie jadą nadal bez Martina Vaculika. Dostałem dwa mało pochlebne komentarze na temat artykułu o bardzo dziwnym zastępstwie zawodnika (Vaculik był chory i leżał w łóżeczku…). Na początku sam zwątpiłem czy to co napisałem ma jakiś sens, ale szukając odpowiedzi wszedłem na oficjalną stronę „Jaskółek”, gdzie znalazłem informację, że zwolnienie Słowak ma do 20 września. Żeby było ciekawiej informacja ta ukazała się na stronie unia.tarnow.pl 19 września, a więc dopiero trzy dni po meczu, którego nie było. Skoro menadżer Marek Cieślak zastosował „zz”, to oznacza, że musiało ono trwać co najmniej regulaminowe 9 dni. 11 września Martin startował w Szwecji, więc zwolnienie rozpoczęło się 12 września i rzeczywiście ma długość dokładnie 9 dni. Przypadek? Wątpię. Dlaczego klub informuje o problemach ze zdrowiem swojego czołowego zawodnika tak późno? Może naoglądałem się za dużo ojca Mateusza, ale po tej lekturze wróciłem do teorii, że ta „zz” jest mocno nieprzypadkowa i na razie będę się jej trzymał. Nie twierdzę, że Martin jest zdrowy. Opublikował zdjęcia ze szpitala, gdzie ma przeprowadzane badania. Problem jednak ciągnął się od bodajże trzech tygodni i nie wiem czy ktoś potrafi logicznie wytłumaczyć dlaczego akurat 12 września rozpoczęły się badania i dlaczego miały trwać pierwotnie dokładnie 9 dni? Dziś wiadomo, że zwolnienie jest przedłużone i nadal Azoty Tauron korzystać będą z zastępstwa zawodnika. Do kiedy tym razem jest zwolnienie, tego nie podano. Najbliższy jego mecz w Polsce szykuje się 30 września, a w Szwecji 2 października, więc nie ma specjalnego pośpiechu.

Pytanie postawione w jednym z komentarzy jest bardzo logiczne: kto ma zastąpić Vaculika skoro Greg Hancock i Maciej Janowski mają obniżkę formy? Zresztą nasuwa się kolejne: czy klub ma interes, żeby odstawiać swojego czołowego zawodnika? Doświadczenie pokazuje, że Janowski, choćby nie wiem jak słabo jechał, i tak musi wystąpić pięć razy, a Herbi poradzi sobie, bo potrafi się mobilizować na najważniejsze momenty. Na drugie na chwilę obecną nie potrafię odpowiedzieć i być może rzeczywiście w grę wchodzą inne rzeczy. Na koniec tej kwestii jeszcze jeden cytat z pierwotnej zapowiedzi meczu Unibax – Azoty Tauron na oficjalnej (!!!) stronie tarnowskiego klubu: „Nie można zapominać o doskonałej w tym roku parze Martin Vaculik – Leon Madsen. Wspólnie potrafią przesądzić wiele biegów na swoją korzyść i miejmy nadzieję, że i tym razem będzie podobnie.” Co w tym dziwnego? Cały żart polega na tym, że w momencie publikacji tegoż artykułu Martin miał już dziewięciodniowe zwolnienie lekarskie. I niech mi ktoś powie, że ta „zetzetka” nie jest dziwna?

Zostawiając na boku wszystkie aspekty pozasportowe, to przyglądając się składom widać wyraźnie, że każda z drużyn ma po jednym zawodniku, którego zadaniem jest przede wszystkim… wypełnienie zapisów regulaminowych, czyli zmieszczenie się w KSM-ie i posiadanie czterech Polaków. Kto wie czy właśnie któryś z tych żużlowców nie przesądzi (pozytywnie lub negatywnie) o losach swojej drużyny.

Uwaga organizacyjna. Artykuł pisany jest w niedzielę 23 września, ale przed meczem. Zakończyłem pisanie o godz. 3:55.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *